zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jest sobie ścieżka rowerowa koło takiego spacerowego deptaka. Po deptaku depcze matka pchająca wózek, a obok plącze się na oko półtoraroczny smark. Po ścieżce (z górki na pazurki) jedzie Koparka Apokalipsy. Na widok smarka zwalnia - i dobrze, bo dzieciak faktycznie zaczyna grawitować w stronę ścieżki i w końcu się na nią wtarabania.
Wszystko rozgrywa się na przestrzeni 20-25 metrów, więc matka ma czas na reakcję. Zamiast jednak zgarnąć dziecko ze ścieżki kuli się, zamyka oczy, rękami zasłania rozwartą w przerażeniu buzię, blednie i w ostatniej chwili rzuca Koparce zza uchylonych lekko powiek błagalne spojrzenie niemo prosząc, żeby jej dziecka nie rozjechać.
Nie rozjechałam, nic się nie stało... ale matce gratuluję odwagi i postawy.
Wszystko rozgrywa się na przestrzeni 20-25 metrów, więc matka ma czas na reakcję. Zamiast jednak zgarnąć dziecko ze ścieżki kuli się, zamyka oczy, rękami zasłania rozwartą w przerażeniu buzię, blednie i w ostatniej chwili rzuca Koparce zza uchylonych lekko powiek błagalne spojrzenie niemo prosząc, żeby jej dziecka nie rozjechać.
Nie rozjechałam, nic się nie stało... ale matce gratuluję odwagi i postawy.
matka tygodnia
Ocena:
132
(232)
Komentarze