Siedziałam na wrocławskim rynku w knajpce. Przede mną jedzenie, miło jest, aż tu nagle przychodzą żebrać dzieci.
Dziewczynka w wieku koło 12 lat i może 9-cioletni chłopiec. Wyglądali na dzieci cygańskie lub romskie. Przyszły też do mnie, proszą, żebrzą. Odmówiłam parę razy. Już się ucieszyłam, że odchodzą aż tu nagle ta dziewczynka zbiera ślinę i pluje w moją stronę! Cela miała, ofiarą padły talerz i mój policzek. Oczywiście dzieciaki natychmiast zerwały się do biegu i gdzieś znikły. Ja zostałam z oplutą twarzą, żarciem i poczuciem okropnej bezsilności.
Nie rozumiem dlaczego miasto czegoś z tym nie zrobi, skoro po fakcie sama kelnerka mi powiedziała, że te dzieci są na rynku notorycznie i zaczepiają ludzi.
Dziewczynka w wieku koło 12 lat i może 9-cioletni chłopiec. Wyglądali na dzieci cygańskie lub romskie. Przyszły też do mnie, proszą, żebrzą. Odmówiłam parę razy. Już się ucieszyłam, że odchodzą aż tu nagle ta dziewczynka zbiera ślinę i pluje w moją stronę! Cela miała, ofiarą padły talerz i mój policzek. Oczywiście dzieciaki natychmiast zerwały się do biegu i gdzieś znikły. Ja zostałam z oplutą twarzą, żarciem i poczuciem okropnej bezsilności.
Nie rozumiem dlaczego miasto czegoś z tym nie zrobi, skoro po fakcie sama kelnerka mi powiedziała, że te dzieci są na rynku notorycznie i zaczepiają ludzi.
Ocena:
762
(836)
Komentarze