Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

skara

Zamieszcza historie od: 29 listopada 2011 - 23:22
Ostatnio: 22 maja 2019 - 16:23
  • Historii na głównej: 7 z 13
  • Punktów za historie: 6520
  • Komentarzy: 78
  • Punktów za komentarze: 457
 

#69128

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zawodowo zajmuję się organizacją szkoleń zagranicznych. Takie wyjazdy są drogie, bo w grę wchodzą przeloty dla wszystkich, hotele, pełne wyżywienie, opieka pilota, tłumacza, opłacenie prelegentów, sal konferencyjnych itd.

W tym przypadku klientem był związek przedsiębiorców jednej z branż. Panowie (w liczbie 16-stu!) od początku otwarcie mówili, że oni przyjechali na urlop. Żebyż to jeszcze przekładało się na dyskretne ziewanie na spotkaniach! Niestety urlopem wg panów było chlanie na umór od 7:30 rano (śniadanie z koniaczkiem zamiast kawy), do tego stopnia, że musiałam odwoływać szkolenia, gdyż panowie byli tak napici, że nie byli w stanie wysiąść z autobusu!

Innego dnia panowie pozwalali sobie na kąśliwe uwagi w stosunku do prowadzącego i technologii przez niego używanych. Znaleziono też szefa grupy leżącego na korytarzu hotelowym (pod własnym pokojem, pewnie zasnął w drodze), spitego do nieprzytomności i wynoszono go żeby więcej wstydu nie narobił.

A wszystko to za pieniądze z Unii Europejskiej, czyli nota bene Wasze i moje!

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 478 (510)

#66438

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Koleżanka jest w ciąży i do niedawna pracowała na umowę zlecenie. Powiedziała o ciąży pracodawcy, pogratulował jej, a następnego dnia zwolnił. Na pytanie dlaczego, odpowiedział, że koleżanka nie będzie mogła dźwigać ciężkich rzeczy.

Koleżanka oczy ze zdumienia przeciera... pracowała jako lektorka j. niemieckiego i największym ciężarem jaki dźwigała był podręcznik i teczka z kserówkami!

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 530 (600)

#53496

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Siedziałam na wrocławskim rynku w knajpce. Przede mną jedzenie, miło jest, aż tu nagle przychodzą żebrać dzieci.

Dziewczynka w wieku koło 12 lat i może 9-cioletni chłopiec. Wyglądali na dzieci cygańskie lub romskie. Przyszły też do mnie, proszą, żebrzą. Odmówiłam parę razy. Już się ucieszyłam, że odchodzą aż tu nagle ta dziewczynka zbiera ślinę i pluje w moją stronę! Cela miała, ofiarą padły talerz i mój policzek. Oczywiście dzieciaki natychmiast zerwały się do biegu i gdzieś znikły. Ja zostałam z oplutą twarzą, żarciem i poczuciem okropnej bezsilności.

Nie rozumiem dlaczego miasto czegoś z tym nie zrobi, skoro po fakcie sama kelnerka mi powiedziała, że te dzieci są na rynku notorycznie i zaczepiają ludzi.

Skomentuj (64) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 762 (836)
zarchiwizowany

#50021

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam za granicą i mamy kolejny wysyp historii samochodowych. Jacyś kretyni ustawiają się na wiaduktach i rzucają kamieniami i cegłami w przejeżdżające samochody. Na przestrzeni kilku lat było już kilka ofiar śmiertelnych a wygląda na to, że ta "zabawa" dalej kogoś bawi.

zagranica

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 63 (171)
zarchiwizowany

#44693

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia wcale nie moja, ale zszokowała mnie nieźle. Wczoraj ktoś mi podesłał filmik z internetu, na którym na kamerze przemysłowej pokazano jak pani w sklepie przechodzi do pustej alejki, rozgląda się, ściąga spodnie i robi kupę na podłogę sklepową! Szczena mi opadła. Komentarz kolegi: nawet se tyłka nie podtarła!

sklepy

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (27)

#39583

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dostałam mejla. Nadawcą był mój były, z którym byliśmy w sumie długo, ale od około 10 lat nie mamy żadnego kontaktu.

W mejlu nawiązując do mojego miejsca zamieszkania i zawodu, poprosił o przygotowanie trasy zwiedzania moich okolic. W sumie dla mnie to nic wielkiego, robiłam to wielokrotnie, więc się zgodziłam. Poprosiłam o szczegóły i zapytałam o budżet.

Okazało się, że ma około "tysiaka" na 2 osoby na 2 tygodnie. Tysiąc euro (mieszkam za granicą) na aktywne wakacje to trochę za mało, co mu napisałam.

Odpowiedź, którą mi przesłał powaliła mnie na łopatki... Okraszona była dziesiątkami uśmieszków i brzmiała mniej więcej tak:

"Chyba się nie zrozumieliśmy. Mam tysiąc złotych, powinno wystarczyć na bilety lotnicze. :p A co do reszty wydatków to przecież mnie znasz, nie jestem wybredny. Przenocujemy u Ciebie, łóżko dodatkowe pewnie masz (a jak nie to swoje nam odstąpisz :)). Jadamy też wszystko, więc co nam podasz, to będzie ok, choć fajnie by było żebyś coś z lokalnej kuchni przygotowała :P No i dobrze by było jakbyś nam okolice pokazała, bo nie znamy języka albo chociaż samochód zostawiła. :)

Mój były, którego nie widziałam od 10 lat na oczy, wybierał się do mnie ze swoją żoną na wakacje! Na których miałam ich utrzymywać i zabawiać.
Nie tylko ręce mi opadły...

zagranica

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1583 (1619)

#30893

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Goście kochani. Przyjechali do mnie bo mieszkam w dość atrakcyjnym turystycznie miejscu. Podróż dość daleka, nawet samolotem, więc stwierdzili, że na kilka dni nie warto. Ze względu na kombinacje lotów mogli wybrać 7 albo 11. Wybrali 11, pomimo moich lekkich protestów.

W ciągu 11 dni wzięli prysznic dwa razy, w tym drugi po moim bezceremonialnym wręczeniu ręcznika i mydła, i komentarzu, że śmierdzą.

Synek, lat 12, miał 2 pary majtek i skarpetek na cały pobyt, 1 koszulkę, 1 spodnie i 1 bluzę. Siłą mu wyrwałam koło połowy pobytu ten syf i do pralki na 60 st. wrzuciłam. Jego mamusia miała więcej garderoby, ale baaaaaaardzo dawno niepranej. Nie dała sobie jej wydrzeć.

Synek jeśli mógłby, to 24 h na dobę rąbałby w jakąś grę na kompie. Próby zabierania na wycieczki i pokazywania czegoś, kończyły się fochem, awanturą i wyzwiskami. Obiadów też nie jadał, za to przy każdej możliwej okazji wcinał czipsy i kolę. No i tak w wieku lat 12 waży z 10 kilo więcej niż ja, a ja do filigranowych istot nie należę.

Mamusia syneczka drżała o swe wątłe dziecię, więc cały pobyt miała zepsuty, bo dzieciątko się źle bawi.

Po ich pobycie dom dezynfekowałam amoniakiem, a cała pościel i ręczniki poszły do dwukrotnego prania w temp. 90 stopni!

A i tak przez rodzinę się dowiedziałam, że mamusia była bardzo niezadowolona, bo wydała aż 50 zł! A na co? Na smsy i parę telefonów, a że to był roaming to takie straszne ceny! Myśl o tym, że do jedzenia czy benzyny można się dołożyć, w głowie jej nie zaświtała nawet na moment.

goście

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 962 (1036)
zarchiwizowany

#29127

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Za czasów PRL-u i nietykalnych pracowników to się działo. Mogłam mieć wtedy około 5 lat bo sytuację już pamiętam. Przydarzyła się podczas wysiadania z mpku. Tato wysiadł pierwszy, ja za nim a tu kierowca zamknął drzwi i ruszył, przytrzaskując mi nogę. Myślę, że zrobił to specjalnie bo toczył się wolno. Na tyle, że podtrzymywana przez tatę skakałam obok pojazdu. Przeskakałam tak kilkadziesiąt metrów zanim kierowca, po krzykach współpasażerów i rodzica mojego, w biegu otworzył drzwi a ja impetem zaryłam w asfalt. Efekty: zryte kolana, twarz, ręce i noga cała w szramach i siniakach.

Długie lata miałam traumę i wysiadałam z autobusów sprintem. Przypuszczam, że wg niego za długo się grzebałam, ale na litość boską, przytrzasnąć drzwiami 5-latkę?!

komunikacja_miejska

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 174 (216)

#20304

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilkanaście lat temu wyrabiałam sobie NIP. Zeszłe stulecie, no ok, ale nie głęboka komuna!

Trzeba było pofatygować się do Urzędu Skarbowego. Miałam 18 lat, wyglądałam młodo, ale to nie upoważnia nikogo do złego traktowania!

Dialog między urzędasem a mną wyglądał następująco:

J: Dzień dobry!
...
J: Dzień dobry!
U: Czego?
J: ?
U: Czego chciała?

Wtedy piekielność we mnie wstąpiła.

J: NIP chciała!
U: To wypełni druczek!
J: To wypełniła!
U: To podpisze!
J: Podpisała!
U: Przyjdzie za 2 tygodnie po odbiór!

I przyszła i w podobnych słowach stała się posiadaczką NIP-u.

Urząd Skarbowy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 500 (652)

#20306

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój mąż jest cudzoziemcem. Uczył się polskiego i postanowił wypróbować znajomość języka w praktyce.
Poszliśmy dorobić klucze. Znaleźliśmy sklep żelazny, klucze dorabiali.
Podchodzi mój mąż do sprzedawcy z kluczem w dłoni i wypala:
- Chciałbym... zrobić kupę TUTAJ!!! (Z naciskiem na słowo tutaj)
Mina sprzedawcy wyjątkowa! Nie wiedział czy ma pokazać łazienkę czy brać klucz! Ja umarłam przy ladzie.

A mężowi nie wiedzieć czemu pomyliła się kopia z kupą :)

cudzoziemcy

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 804 (896)