Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#53792

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wakacje się kończą i trzeba było wrócić do szkoły. Wczoraj i dzisiaj mieliśmy egzaminy poprawkowe z różnych przedmiotów.
No i dziś wypadła ta nieszczęsna matematyka, gdzie ja miałem pięciu poprawkowiczów, a koleżanka z pracy jednego.

Koleżanka końcem lipca urodziła zdrowego synka (gratulacje przy okazji), ale mimo urlopu macierzyńskiego przygotowała zestaw zadań i pytania na egzamin ustny.

Zaczyna się egzamin, komisja w składzie dyrektor, ja i nauczycielka matematyki z zaprzyjaźnionej szkoły. Na początek część pisemna, tzn. kilka zadań do rozwiązania.

I zaczyna się, wchodzi panna (nieważne jak wygląda, bo mnie to akurat nie wzrusza), ale ze słuchawkami na uszach, do tego żującą gumę i to w taki dosyć ordynarny sposób.

OK. Zdający siadają, zestawy rozdane, zaczyna się pisanie, a panna nie raczyła wyłączyć muzyki, co w cichej sali było bardzo słyszalne (rytmiczne bum-ups). Podchodzę do niej, stukam w ramię i daję znać, żeby wyłączyła muzykę. Na to panna wyjeżdża z tekstem: (tu przepraszam za ukryte wulgaryzmy) "A co, k**wa, muzyki se nie mogę posłuchać!".

Po krótkiej dyskusji łaskawie wyłączyła empetrójkę i rzuciła okiem na zadania. I tu zdanie (może półgłosem, ale sala była praktycznie pusta) "Co to za po**bane zadania". Minęła godzina przeznaczona na pisanie, poprawiamy, inne prace są lepsze lub gorsze, ale coś w nich jest, a w jej - kwiatuszki, ku*asy, jakieś stworki i nic poza tym.

Potem odpowiedzi ustne, reszta uczniów lepiej lub gorzej poradziła sobie z pytaniami (na egzamin poprawkowy daje się naprawdę proste pytania). Ale nie może być pięknie, wkracza ONA, dostaje zestaw i od razu krzyk: "przecież tego nie było"!!.

Tak się składa, że uczę w równoległej klasie co nieobecna koleżanka, więc widzę, że wszystkie pytania jak najbardziej są w programie (co więcej, według mnie to nawet za proste były, ale to nie moja sprawa). Ona nie będzie odpowiadać i już. Przyznam się, że zrobiło mi się wstyd przed nauczycielką z tej zaprzyjaźnionej szkoły, a dyrektor trochę się zapowietrzył.

Wystawianie ocen no i oczywiście ocena niedostateczna. Protokoły wypełnione, podpisane, ogłoszenie wyników i o ile większość zdających jest zadowolona, to po ogłoszeniu tej niedostatecznej praktycznie od razu wkracza rozjuszona mamusia z krzykami i groźbami, co nam grozi, gdzie ona się zwróci, jakie znajomości i koligacje ma, prawie do rękoczynów dochodziło.

Tu już dyrektor nie wytrzymał i dosyć dobitnie powiedział co myśli o jej groźbach, koneksjach itp. Po czym (chyba masochista) zaprosił panią do gabinetu na rozmowę. Z tego co wiem, to wielce urażona mamusia wypisała córkę ze szkoły, za co (mimo, że jestem niewierzący) pójdę podziękować do kościoła.

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 895 (959)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…