Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#53936

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak byłam jeszcze w gimnazjum pojechałam na wakacje do rodziny do dużego miasta. Dziewucha ze wsi (jak mnie tam określili) nie umiała się zachować, chciała ściągać buty w korytarzu obok ich butów (zamiast zostawiać na klatce, gdzie bez przerwy łaziły jakieś bezpańskie koty i załatwiały się gdzie popadnie), chciała siadać na wersalce na kocu (zamiast go podnosić, żeby się przypadkiem nie uklepał), po skorzystaniu z toalety zamykała klapę (a powinna zostawiać podniesioną deskę, bo w domu są mężczyźni i nie będą co chwilę podnosić) i nie miała gustu (została skrytykowana, bo nie chciała kupić spódnicy za 95% swoich wszystkich pieniędzy przeznaczonych na te wakacje). Nie wspomnę o tym, że byłam siłą wypychana przez ciotkę na spotkania kuzynki z jej przyjaciółkami,gdzie nikt się do mnie ani słowem nie odzywał i czułam się jak piąte koło u wozu, byłam zmuszana do jedzenia zupek w proszku, bo u nas na wsi pewnie takich nie mamy, jak mnie wysyłali do sklepu to proponowali, żebym skorzystała ze schodów, bo pewnie będę miała problemy z obsługą windy (14 piętro), jak się myłam to musiałam się wycierać w ręcznik, który akurat jest suchy (bo nie będą specjalnie dla mnie wyciągać czystego), a jak robili pranie to sobie w automacie, a moje rzeczy były prane we frani z roboczymi ciuchami wujka. Sobie kupowali porządne napoje i soki, dla mnie brali takie najtańsze biedronkowe (bo pewnie na wsi nawet na takie nie możemy sobie pozwolić). Zaczęło mnie momentami bardzo boleć serce (po powrocie leczyłam się u kardiologa), na co kochana rodzinka uznała, że wymyślam, że wiedziałam, że jadę na 3 tygodnie i żebym sobie nie myślała, że teraz rzucą wszystko i będą mnie odwozić przez pół Polski. Takich sytuacji było multum, zadzwoniłam do mamy, że wracam pociągiem, bo tam dłużej nie wytrzymam, mama kazała dać wujka do telefonu i wspólnie ustalili, że jednak się poświęcą i mnie odwiozą. Po przyjeździe do domu czułam się już pewnie, natomiast rodzinka pokazała, jak się prawidłowo powinni zachowywać goście - wujek idąc do wc pytał, czy znalazłabym jakąś gazetę, bo musi grubszą sprawę załatwić (dom piętrowy, w łazience kolorowy papier - zachowywał się jakbyśmy korzystali z wychodka za stodołą), kuzyn jak się bawił z psem sąsiada i niechcący wdepnął w kupę - przyszedł do pokoju i wytarł buty w dywan (oczywiście oni nie ściągali butów, bo po co, są przecież na wsi), ciotka cały czas rekwirowała pilota i oglądała telenowele wyznając zasadę, że gość swoje prawa ma, co do jedzenia oczywiście full serwis, wszystko podstawione pod sam nos, ciągle wymyślali, na co mają ochotę i jakie ciasto im upiec, jak wujek chodził się myć (głośno zaznaczając, że chciałby czysty ręcznik mimo, że specjalnie dla każdego z nich były poskładane w łazience), brudne majtki zostawiając na środku pokoju, a skarpetki koło sedesu, przy stole bekanie i pierdzenie było dla nich normą. Nie pamiętam już wszystkiego, co wyrabiali, a było tego naprawdę dużo. Do dzisiaj nie mogą zrozumieć, dlaczego jak przyjeżdżają to nie skaczę z radości i nie ubóstwiam ich na każdym kroku. Tak że pamiętajcie - ludzie ze wsi to chamy bez kultury, ale tacy z miasta to zawsze się potrafią zachować :)

rodzina

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 334 (422)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…