Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#53955

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Poszłam ostatnio do marketu, sklep po sporej przebudowie, unowocześniony, prezentował się dużo lepiej niż wcześniej, więc uznałam, że może znowu dam im szansę (zniechęcona poprzednimi sytuacjami). Kas koło 20, a czynna jedna. Mówi się trudno, stanęłam i grzecznie stoję w kolejce. Kasjerka, która mnie obsługiwała, niechcący nabiła zamiast 2 bułek 2 chleby - żeby anulować trzeba było czekać, aż kierowniczka raczy przyjść i coś tam zatwierdzić, a zajęło to dokładnie 10 minut. Do pani na kasie nie miałam pretensji, pomyłka ludzka rzecz, zasady, że trzeba wołać kierowniczkę też sobie ona nie wymyśliła, nie twierdzę, że kierowniczka była na plotach i papierosku, bo pewnie też pewnie miała swoje zajęcia, dlatego tyle jej zeszło, ale kasjerka bardzo nerwowo przepraszała, spoglądając co chwilę na coraz większą kolejkę. Wiadomo jak klienci potrafią reagować. W końcu skasowała mnie, zapłaciłam, ale po odejściu od kasy sprawdziłam jeszcze paragon, żeby sprawdzić, czy na pewno wszystko jest ok. I okazało się, że zamiast jednego wafelka pani nabiła mi 2 sztuki. Poszłam więc do niej i jej to powiedziałam, na co ona, że niestety nic teraz nie może zrobić i że mnie zaprasza po odbiór różnicy do punktu obsługi, który znajdował się trzy kroki dalej. Pracująca tam kobieta była sporych rozmiarów, nie oceniam jednak ludzi po wyglądzie i zaczynam jej nakreślać sytuację. Ona jakby się obudziła, popatrzyła na mnie nieprzytomnym wzrokiem i spytała: "Że co niby?". To mówię jeszcze raz (chociaż nie byłam zadowolona z jej tonu), że kupiłam jeden wafelek prince polo, a pani na kasie się pomyliła i wbiła mi 2 sztuki, więc chciałabym odzyskać różnicę. Kobieta zapowietrzyła się, wydymała wargi, przez co wyglądała dosłownie jak ropucha, zaczęła uważnie analizować paragon i w końcu - odkrycie: "Ale pani się zrabatowało to prince polo o 40 gr właśnie dlatego, że miała wbite 2 sztuki! Więc pani skorzystała.", po czym zadowolona oddała mi paragon i wróciła do swoich zajęć. Ja jednak byłam nieugięta i powiedziałam: "Co mi po rabacie, skoro za jednego wafelka zapłaciłam ponad 2 złote?", babsko znowu chciało mnie przewrócić wzrokiem, łypiąc na mnie co chwilę spode łba, aż w końcu powiedziała "To czego pani ode mnie oczekuje?", ja ponownie mówię, że chciałabym różnicę - a ona, że to niemożliwe, bo oni nie wypłacają różnic. Ale jak mi tak strasznie zależy to pójdzie mi na rękę i pozwoli wrócić się na sklep po drugiego takiego wafelka, skoro i tak już za niego zapłaciłam. W tym momencie zadzwonił mój mąż, że już pozałatwiał wszystko i czeka na parkingu, więc poszłam szybko po tego wafelka i wyszłam ze sklepu. A co gdyby kasjerka nabiła mi drugą rzecz za 50 zł? Też bym musiała iść dobrać, bo nie oddają? Dodam tylko, że chodziło mi o zasadę, a nie o te 1,40 zł :)

market

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (182)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…