Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#54194

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewna historia skłoniła mnie do opisania mojego życia ze współlokatorką. Jest to baba w dosyć podeszłym wieku, z początku wydawała się spoko, ale stopniowo coraz bardziej wychodziło szydło z worka... Dochodzi do tego, że wychodzę z pokoju tylko jak gdzieś sobie pójdzie, bo inaczej przyczepi się jak rzep i nie przestanie, choć staram się ją olewać całą siłą woli.

Wszystko wie lepiej. Nawet, jak się ewidentnie myli. Nie mogę nawet spokojnie obrać ręką cebuli, bo jej zdaniem lepiej się obiera nożem, a mnie tak jest po prostu niewygodnie. Nie dociera. Raz smażyłam na patelni krewetki, spojrzała i zaczęła się wyzłośliwiać, że takie frykasy robię, a nie umiem schabowego zrobić. A mój chłopak na pewno wolałby schabowego z ziemniakami. Tłumaczę, że on je ziemniaki tylko wtedy, gdy musi i robi to z miną spaniela pogrążonego w depresji. Nie, to niemożliwe, ona zna tylu facetów i każdy lubi ziemniaki. Gdy chłopak przyszedł, musiał ustnie potwierdzić swoją niechęć do tego warzywa, bo nie mogła się nadziwić. Dobrze, że nie chciała tego na piśmie...

Prawdopodobnie bardzo wcześnie umrę. Zdiagnozowała u mnie już anoreksję (pamiętajcie, anorektycy jedzą hurtowe ilości smażonego mięsa... to wręcz podręcznikowy objaw), atrofię mięśni, a moje wnętrzności są przypuszczalnie skurczone jak u ośmiolatka. Wszystko na podstawie tego, że jestem chuda, co jej się nie podoba. Za to mojej mamy czepia się o nadwagę. A nas obie tyra za brak ruchu. Bo tylko ona wie, ile kto powinien ważyć i jaki tryb życia prowadzić. A jak sama siedzi od rana do świtu przed komputerem (nie, nie pracuje), to jest bardzo aktywna, nie ma co...

Nie potrafię się ubierać. Bo zawsze i wszędzie chodzę w glanach, względnie trampkach. A w tym wieku (mam całe 20 lat), już powinnam być bardziej "kobieca" i jak to możliwe, że nie umiem chodzić na obcasach. Pojęcia takie jak "własny gust i wygoda" wyraźnie wykraczają poza jej granice pojmowania rzeczywistości. Przez cały czas biadoli, co to sobie ludzie o mnie nie pomyślą (zaznaczam, żyjemy w dużym mieście, więc to nie jest tak, że wszyscy się znają i obgadują wszystkich, tylko raczej każdy pilnuje własnego tyłka). To musi być bardzo smutne, żyć cały czas tym, co pomyślą inni. Ja bym tak nie wytrzymała.

Wiecie, co jest największym złem i wstydem, jaki może istnieć na tej planecie? Dzwonienie łyżeczką w kubku. We własnym domu. Bo to taki obciach, co ja biedna zrobię, jak będę na eleganckim przyjęciu? Ech, a ja naiwna myślałam, że we własnym domu można czuć się swobodnie i dzwonić ile wlezie, jeśli mi się to podoba.

Pies. O matko boska. Zachciało jej się psa, bo miała już psy, jest ekspertem i wszystko o nich wie (a o czym nie...). Mama się zgodziła, ale pies miał być nieduży. Piekielne babsko z miejsca wyczochrało ogłoszenie "oddam szczeniaki w dobre ręce" i przyjechało ze zwierzakiem. A pies, który miał być krzyżówką jamnika wyrósł na coś łudząco podobnego do amstaffa. No dobra, oszukali, ale przecież dla takiego psiego behawiorysty jak pani Piekielna wychowanie go to nie problem? Tak go świetnie wychowała, że pies jest kompletnie nieprzewidywalny - potrafi zacząć na kogoś złowrogo warczeć, nawet bez powodu. Szczeka jak opętany, gdy tylko ktoś idzie klatką schodową. Że już nie wspomnę o wyciu godzinami, gdy babsko wyjdzie gdzieś bez niego. Potrafi również zaatakować losowe osoby na spacerze (parę razy z nim wyszłam... błąd), ale kagańca nie nosi, bo po co... Ze szczepieniami i odrobaczeniami też jest lekko na bakier... Sąsiedzi już nas tak nie lubią jak kiedyś. Cud prawdziwy, że jeszcze nie dostałyśmy nakazu eksmisji.

Jeżeli ktoś dotarł do końca, może się pojawić pytanie: czemu jeszcze nie posłałyśmy z mamą tej piekielnej baby i jej równie piekielnego psa do wszystkich diabłów? Cóż, mają mnóstwo wad, ale za pokój płacą, a te pieniądze są nam potrzebne. Długo nie mogłyśmy znaleźć chętnego na ten pokój, bo wszyscy marudzili, że obrzeża i daleko. A nic z początku nie zwiastowało katastrofy...

Ps. Wszelkie próby zwracania uwagi mijają się z celem i skutkują zaostrzeniem czepialstwa o 200% (jak już minie foch). Ludziom przekonanym o własnej nieomylności i absolutnej doskonałości nie da się nic wytłumaczyć.

wszystkowiedząca współlokatorka i pies

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 27 (247)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…