Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54233

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed pół roku, dokładnie grudzień. Zimno, pełno śniegu, miasto niedaleko gór więc do tego bardzo mocno wiało. Generalnie, pogoda przy której najlepiej siedzieć przy kominku i nie wyściubiać nosa na zewnątrz.

No ale jakoś tak się złożyło, że poszliśmy ze znajomymi się bawić do klubu na tzw. "rockotekę". Bawiliśmy się świetnie, żadnych problemów, ochroniarze byli mili, barman również, cud miód i orzeszki. No ale oczywiście coś się musiało stać, w klubie było pełno ludzi, w tym nasi Piekielni. Grupka, trochę młodsza od nas, dałbym tak z 17-18 lat. Niestety, jedna dziewczyna od nich przesadziła z alkoholem, a czym to się kończy mówić raczej nie muszę. Barman przyleciał z mopem, a tymczasem grupka postanowiła wynieść dziewczynę na zewnątrz, wtedy pomyślałem, że po prostu odstawią biedaczkę do domu. No i właściwie tu powinien być koniec historii, my siedzieliśmy dalej, bawiliśmy się naprawdę fajnie, sielanka.

No ale niestety. Koło 1.00 w nocy się zebraliśmy, ja wracałem razem z jednym kumplem, który mieszka niedaleko mnie. Droga powrotna wiedzie zaś przez taki malutki park/placyk. Ot, kilka drzew, pomnik i ławeczki. I dokładnie na jednej z ławeczek zauważyliśmy, że ktoś leży i ewidentnie nie wygląda na żula czy innego domownika takich ławeczek. Zresztą żul, nie żul, pogoda taka, że na stojąco idzie zamarznąć, więc podchodzimy. I tak zgadliście, na ławeczce leżała owa dziewczyna z klubu. Zero kontaktu, nieprzytomna totalnie, a przy okazji strasznie blada, oddech też strasznie słaby. Nie powiem, przeraziliśmy się lekko. Kumpel zadzwonił po karetkę, ja zdjąłem kurtkę i otuliłem tą dziewczynę, zresztą już lekko panikowaliśmy, że trup i w ogóle. Na szczęście panowie ratownicy okazali się mistrzami świata i dosłownie w kilka minut zajechali pod park.

Później się dowiedziałem od kumpla, że dziewucha przeżyła, ale miała dosyć poważne odmrożenia. Dlaczego o tym w ogóle piszę? Ano, bo jakbym spotkał któregoś z jej znajomych, to nie ręczę za siebie. Mam szczerą nadzieję, że ona już nie ma z nimi kontaktu, bo zostawić w taką pogodą nieprzytomną koleżankę w parku? Na ławce? W cieniutkiej kurtce? Powinni ze wstydu się zapaść, nigdy chyba nie spotkałem tak piekielnych znajomych.

park

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 873 (911)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…