Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54540

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Korepetycje...

Tia, jakoś w 2012 narzeczona mi nagrała gościa, jakiś tam synek, lat 18, klasa 2 liceum. Matka miała zadzwonić w ciągu tygodnia, dwóch, żeby wszystko ustalić, jednak mój telefon milczał. Wisienką na torcie jest fakt, że owa pani sama jest nauczycielką, na dodatek czynną zawodowo, co tylko dodaje absurdu poniższej sytuacji...

Wrzesień 2013, dzwoni telefon:

Ona: Dzieńdobry, dzieńdobry, czy pani Narzeczona panu mówiła o korepetycjach dla syna, bo ja bym chciała taką usługę?

Hmmmm... Dobrze, że z rana sobie dolałem nieco oleju do mózgownicy, bo trybiki by się przegrzały. W końcu sobie przypomniałem o kogo chodzi.

Ja: No tak, zdaje się, że jakoś rok temu mi mówiła...

Ona: Taaaak, (pięciosekundowa pauza) ale syn wcześniej nie chciał, a ja nie chciałam go stresować (oho! będzie fajnie!) i dopiero teraz wyszło.

Ja: No rozumiem. To czego syn potrzebuje?

Ona: Hmmmm... (pauza 5 sekund) Czy zna pan taką a taką książkę? (podaje tytuł jakiegoś podręcznika).

Ja: Nie, proszę pani, korzystam z własnych materiałów. Sprawdzone i rzetelne.

Ona: Hmmm... (pauza 5 sekund) To niedobrze (znowu pauza). I pan ma się za nauczyciela? (jaaaaasne, wszystkie podręczniki kupuję jakie tylko są, bo śpię na forsie!) A ja bym wolała, żeby pan syna uczył na podstawie tej książki.

Ja: Jeśli tak pani woli, nie widzę problemu, ale nadal nie wiem, czego syn potrzebuje?

Ona: Hmmm (pauza...) Bo on ma ogólnie słabe wyniki i ja bym chciała, żeby pan go nauczył angielskiego. A, no i maturę ma w tym roku.

No co też pani nie powie...

Ja: Proszę pani, w ciągu jednego roku szkolnego, nawet przy intensywnej nauce, mogę co najwyżej przygotować pani syna, by zdał w miarę przyzwoicie maturę, jeśli faktycznie ma takie problemy, jak pani mówi. Nie ma mowy, żeby nauczył się w tym czasie biegle języka. Poza tym, mogła go pani skierować na korepetycje wcześniej, jeśli miał problemy.

Ona: A stawka jaka?

Ja: (podałem jej stawkę)

Ona: Nie, to za dużo... (pauza całonutowa) Zapłacę połowę. Niech pan kupi tamtą książkę i przyjdzie jutro na 15:00 na pierwsze zajęcia.

Ja: Nie. Po pierwsze nie za taką stawkę, po drugie nie na takich i nie w takich warunkach, po trzecie udzielam korepetycji tylko w piątki i weekendy, bo w tygodniu pracuję zarobkowo i po czwarte, pani zdaje się ignoruje wszystko co do tej pory powiedziałem, do tego będąc skrajnie bezczelną! Za kogo się pani uważa?

Ona: Trudno. (pauza) To nie jest pan zainteresowany?

Ja: Nie. Życzę powodzenia w dalszych poszukiwaniach. Zapewniam, że będą długie. Dziękuję za rozmowę.

Porażka po prostu... I ta pani od wielu lat pracuje w szkole. Prawdę rzekł Zamojski:
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie."

korepetycje domowe

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 705 (767)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…