zarchiwizowany
Skomentuj
(10)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Odnośnie historii: http://piekielni.pl/55409 (polecam przeczytać przed lekturą poniższego tekstu).
Niemal codziennie jeżdżę autobusem pewnej linii w pewnym mieście. Linia to ma to do siebie, że jej przebieg w pewnym momencie wpada z jednej ulicy na drugą - z jednopasmowej (1+1) na dwupasmową (2+2) w taki sposób, że z tej jednopasmowej na dwupasmową można skręcić tylko w prawo.
Normalny kierowca, jadąc dwupasmową (z lewej, patrząc z perspektywy autobusu wyjeżdżającego z jednopasmowej), widząc wyjeżdżający z prawej autobus i mając wolny lewy pas, zjeżdża na niego, celem ułatwienia wjazdu autobusowi na wolny wówczas prawy pas. Ale na 2 na 3 razy kiedy jadę tą linia trafi się idiota, który - będąc sam na drodze - uparcie trzyma się prawego, zmuszając autobus do czekania. Owszem, formalnie mu wolno, ale ku*wa po co? Żeby komuś zrobić na złość, kierując się zasadą "o wy maluczcy, którzy musicie tłuc się autobusem, ja, wielki pan zmotoryzowany, pokażę wam, gdzie wasze miejsce"?
Jeżdżę autobusami nie z przymusu, a z wyboru - auto przez większość tygodnia stoi pod blokiem, ruszam je na większe zakupy, albo jak zaśpię i muszę być gdzieś "już natychmiast". Ale czym ma zachęcać komunikacja miejska, skoro kierowcy - we własnym interesie, aby mniej było samochodów w mieście - powinni jej ustępować, tym samym zwiększając jej konkurencyjność, a tymczasem robią dokładnie odwrotnie, zniechęcając ludzie do KM i powodując zwiększenie ilości samochodów i tym samym większe korki w mieście?
Ludzie, ogarnijcie się, bo sami sobie robicie na złość - w autobusie jedzie ~100-150 osób, z czego 50 pojedzie własnymi autami, jeśli komunikacje miejska nie spełni ich oczekiwań i przez to będziecie mieć na ulicy przed sobą 50 osobówek, zamiast jednego autobusu.
P.S. Oczywiście, upraszczam, ale mechanizm jest chyba jasny...
Niemal codziennie jeżdżę autobusem pewnej linii w pewnym mieście. Linia to ma to do siebie, że jej przebieg w pewnym momencie wpada z jednej ulicy na drugą - z jednopasmowej (1+1) na dwupasmową (2+2) w taki sposób, że z tej jednopasmowej na dwupasmową można skręcić tylko w prawo.
Normalny kierowca, jadąc dwupasmową (z lewej, patrząc z perspektywy autobusu wyjeżdżającego z jednopasmowej), widząc wyjeżdżający z prawej autobus i mając wolny lewy pas, zjeżdża na niego, celem ułatwienia wjazdu autobusowi na wolny wówczas prawy pas. Ale na 2 na 3 razy kiedy jadę tą linia trafi się idiota, który - będąc sam na drodze - uparcie trzyma się prawego, zmuszając autobus do czekania. Owszem, formalnie mu wolno, ale ku*wa po co? Żeby komuś zrobić na złość, kierując się zasadą "o wy maluczcy, którzy musicie tłuc się autobusem, ja, wielki pan zmotoryzowany, pokażę wam, gdzie wasze miejsce"?
Jeżdżę autobusami nie z przymusu, a z wyboru - auto przez większość tygodnia stoi pod blokiem, ruszam je na większe zakupy, albo jak zaśpię i muszę być gdzieś "już natychmiast". Ale czym ma zachęcać komunikacja miejska, skoro kierowcy - we własnym interesie, aby mniej było samochodów w mieście - powinni jej ustępować, tym samym zwiększając jej konkurencyjność, a tymczasem robią dokładnie odwrotnie, zniechęcając ludzie do KM i powodując zwiększenie ilości samochodów i tym samym większe korki w mieście?
Ludzie, ogarnijcie się, bo sami sobie robicie na złość - w autobusie jedzie ~100-150 osób, z czego 50 pojedzie własnymi autami, jeśli komunikacje miejska nie spełni ich oczekiwań i przez to będziecie mieć na ulicy przed sobą 50 osobówek, zamiast jednego autobusu.
P.S. Oczywiście, upraszczam, ale mechanizm jest chyba jasny...
Ocena:
3
(59)
Komentarze