Na początku kilka wyjaśnień: Pracuję na infolinii bankowej i jeśli Klient nie ma swoich haseł do logowania, to w żaden sposób nie mam możliwości "wejść" w jego konto. Nie możemy też w pracy na podstawie swoich nr PESEL logować się na własne konta - po prostu się nie da.
Dzwoni do mnie [K]lientka bez zalogowania (nie widzę jej danych) i od progu krzyczy:
[K] - Ja jestem w sklepie! Karta mi nie działa!!! Pani naprawi, żeby działa! Podaję numer karty: 12345...
[J] - Przepraszam, że pani przerwę, ale sam numer karty nic tu nie da. Czy ma pani swoje hasła do logowania?
[K] - Ja nie mam żadnych haseł, podaję numer karty: 1234... Ja w sklepie jestem, podpaski muszę kupić!
Nie wiem po co mi ta informacja, ale okey, próbuję dalej się z panią dogadać i po kilku próbach wytłumaczenia, jak mogę jej pomóc (co notabene nie jest żadną filozofią, tylko Klient musi chcieć i wysłuchać mnie do końca) pani już drze się na mnie:
[K] - Czy pani nie rozumie?! Ja jestem w sklepie, chcę kupić podpaski, bo mi po nogach cieknie! Ja jestem pracownikiem tego banku i wiem, że to tylko od pani dobrej woli zależy, może pani mnie zalogować po nr karty!!
[J] - Nie, proszę pani, nie mam takiej możliwości.
[K] - Co mi pani za głupoty opowiada!! Ja muszę podpaskę zmienić!!! Ja mam grupę inwalidzką, a pani mi utrudnia!!!
I tak w ten deseń. Pani na pożegnanie nazwała mnie debilem. A zapewne wszystkie osoby w sklepie, w którym była ta pani, już pewnie zdążyły dowiedzieć się, że pani musi zmienić podpaskę. Monitoring będzie miał ubaw jak to odsłucha ;)
Dzwoni do mnie [K]lientka bez zalogowania (nie widzę jej danych) i od progu krzyczy:
[K] - Ja jestem w sklepie! Karta mi nie działa!!! Pani naprawi, żeby działa! Podaję numer karty: 12345...
[J] - Przepraszam, że pani przerwę, ale sam numer karty nic tu nie da. Czy ma pani swoje hasła do logowania?
[K] - Ja nie mam żadnych haseł, podaję numer karty: 1234... Ja w sklepie jestem, podpaski muszę kupić!
Nie wiem po co mi ta informacja, ale okey, próbuję dalej się z panią dogadać i po kilku próbach wytłumaczenia, jak mogę jej pomóc (co notabene nie jest żadną filozofią, tylko Klient musi chcieć i wysłuchać mnie do końca) pani już drze się na mnie:
[K] - Czy pani nie rozumie?! Ja jestem w sklepie, chcę kupić podpaski, bo mi po nogach cieknie! Ja jestem pracownikiem tego banku i wiem, że to tylko od pani dobrej woli zależy, może pani mnie zalogować po nr karty!!
[J] - Nie, proszę pani, nie mam takiej możliwości.
[K] - Co mi pani za głupoty opowiada!! Ja muszę podpaskę zmienić!!! Ja mam grupę inwalidzką, a pani mi utrudnia!!!
I tak w ten deseń. Pani na pożegnanie nazwała mnie debilem. A zapewne wszystkie osoby w sklepie, w którym była ta pani, już pewnie zdążyły dowiedzieć się, że pani musi zmienić podpaskę. Monitoring będzie miał ubaw jak to odsłucha ;)
call_center
Ocena:
582
(658)
Komentarze