Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55615

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kumpel ma działkę, a na niej mały domek. Akcja z lata, miała mu się wkrótce rodzina znacznie powiększyć (bliźniaki w drodze) więc wystawił dom na sprzedaż. Myślał, że trochę dołoży i kupi coś większego lub bardziej "rozwojowego".

Znalazł się klient na dom. Kolega znalazł jakiś większy dom, sprawa w toku, podpisane umowy przedwstępne, złożony wniosek o kredyt w wysokości różnicy w cenie, trwa tzw. papierkologia, ale wszystko jest na dobrej drodze do pozytywnego zakończenia.

Nadchodzi lato, kumpel z żoną i dzieciakami wyjeżdża na 3 tygodnie nad morze. Domem i psem opiekują się jego rodzice.

Po urlopie powrót do domu i szok:
Wycięte wszystkie drzewa na działce (owocowe), wycięte również tuje (ogromne, takie 4-5 metrowe), rozwalony skalniak, wycięte nawet winogrono, które rosło przy garażu i nikomu nie wadziło. Wycięte dwa małe świerki srebrne i takie małe drzewka ozdobne. Wszystko zwalone na stertę przy płocie.
Działka pusta i "łysa" jak kolano.

Młodzi jak to zobaczyli - załamka. W pierwszej chwili myśleli, że była jakaś trąba powietrzna albo wichura, ale wszystko wycięte, a nie połamane. Padło podejrzenie na sąsiada, bo drewnem pali, wycieczka za płot, sąsiad niewinny, słyszał, że ktoś coś wycina, ale nic nie wie.
Szybki telefon do rodziców czy czegoś nie wiedzą.

Okazało się, że rodzice wpadli na pomysł, że "posprzątają działkę" i to ich robota. Nawet piłę łańcuchową specjalnie kupili.

Kupujący jak to zobaczyli natychmiast się rozmyślili, nieruchomość do dziś wystawiona, nie ma chętnych. Za to bank przyznał kredyt :)

Do dziś relacje pomiędzy rodzicami i młodymi są delikatnie mówiąc dość napięte...

chłop żywemu nie przepuści

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 994 (1036)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…