Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#55730

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chyba poszukam jakiegoś kremu postarzającego.
Jak pisałam nieraz - pracuję w laboratorium. Świeżo po studiach, na dodatek wyglądam na 2-3 lata mniej, niż w rzeczywistości.
To dobrze? Najwyraźniej nie w pracy.

Sytuacja 1, bardziej zabawna, niż piekielna, ale dalej już nie będzie tak słodko.

Przyszły dwie starsze panie, najwidoczniej koleżanki. Pierwsza martwiła się, co to będzie, bo ma słabe żyły. Ale wszystko poszło jak po maśle, pani wniebowzięta, że się udało, że nie bolało, wychodzi.
Proszę następną osobę, kobieta ociąga się, boi kłucia. Pierwsza ją pociesza: Idź, Krysiu, nie martw się, siostra jest taka wprawna, taka delikatna.
- Taaak? Naprawdę? No popatrz... A taka młodziutka...

Sytuacja 2
Przychodzi 3 pokoleniowa rodzinka: babcia i mama z półtorarocznym dzieckiem na ręku.
Pada na mnie bazyliszkowy wzrok babci:
- Czy to pani będzie kłuła? (napastliwy ton)
- Tak, ja.
- A czy pani potrafi takim dzieciom pobierać? Bo to jest dziecko. To trzeba umieć.
Co miałam powiedzieć. Nikt, nawet najlepszy mistrz nie powie nawet nie widząc żyły, zwłaszcza u takiego malucha, czy się uda, czy nie.
- Tego nie potrafię pani teraz powiedzieć, nie widzę ręki dziecka, nie wiem, jaki ma charakter, czy będzie spokojne, czy będzie się wyrywać. Obejrzę, wtedy ocenię, czy zdecyduję się kłuć sama, czy poproszę o przejście 50 metrów dalej, do szpitala. (Dzieci nigdy nie kłuję na ryzyk-fizyk, jeśli nie jestem pewna od razu odsyłam)
- (z ironiczną pogardą) Proszę pani. To jest dziecko i ono ma prawo się bać, więc proszę się nie zasłaniać, jeżeli pani nie umie.
(Wyjaśnienie. Dzieci naprawdę bywają różne. Większość bardzo się boi i usiłuje bronić, ale są takie, które ani pisną, ani drgną. Nawet malutkie).
- Widzę dwa wyjścia. Może mi pani pozwolić rzucić okiem i wtedy dam odpowiedź, a może pani od razu przejść do szpitala.
- Dobrze. To my poszukamy kogoś bardziej doświadczonego.
Trzaśnięcie drzwiami.
Wszystko rozumiem. Że to jest dziecko, które chciało by się oszczędzić, że tu potrzeba sporej wprawy, wszystko. Za wyjątkiem postawy i tonu tej pani.

Sytuacja 3 – świeżynka z dzisiaj
Przychodzi kobieta w średnim wieku, rozejrzała się po pomieszczeniu.
- A pani Halinki nie ma?
Po takim wstępie już raczej nie mogę spodziewać się niczego dobrego. Pani Halinka była w tym laboratorium przede mną, odeszła na emeryturę. Osoba z ogromnym doświadczeniem, wychwalana przez wszystkich łącznie z szefostwem, najlepsza laborantka w mieście. Pierwsze kilka miesięcy było mi naprawdę ciężko, wszyscy przyzwyczajeni do mistrzostwa, któremu siłą rzeczy i różnicy lat stażu dorównać nie mogłam. Choć dawałam sobie radę, nie można powiedzieć. Już na samym wstępie, jeszcze bez „próbki” moich umiejętności po kilkanaście razy dziennie słyszałam „Bo pani Halinka to była mistrzyni”, „Bo pani Halinka to mi potrafiła pobrać” (w domyśle: a co ty możesz umieć, smarkulo). Nie rezerwuję sobie prawa do bycia alfą i omegą, ale niemiło tak ciągle wysłuchiwać porównań.
Tak więc po informacji, ze pani Halinki nie ma i nie będzie padło pytanie:
- to kto mnie będzie kluł?
- Ja
- (również napastliwy ton) Ale czy pani da radę? Czy pani dobrze kłuje? Bo mi to trzeba umieć pobrać. Bo jak mi pani Halinka pobierała, to nigdy nie miałam nawet śladu, a ktokolwiek inny spróbował, to albo nie dawał rady, albo miałam siniaki na pół ręki. Jeżeli nie, proszę od razu powiedzieć, że pani nie umie, pójdę gdzie indziej.
Już nawet nie pamiętam, co dokładnie mi mówiła, w każdym razie długo i przykro. W końcu uznała, ze dostatecznie uświadomiła mi, jakie ma o mnie zdanie, zamilkła.
Nawet nie bawiłam się w jakiekolwiek tłumaczenie, nie próbowałam niczego udowadniać, najlepszą obroną jest atak:
- (wydobyte rezerwy uprzejmości) Jeżeli pani uważa mnie za osobę niekompetentną, to zapraszam do szpitala, tam koleżanki pani pobiorą.
-Eee… Ja nie mówię, że pani jest niekompetentna (ooo, czyżby?) tylko pytam, czy pani umie, bo ja mam problemy.
Rozmowa zeszła na lepsze tory, krew bez problemu pobrana, chyba było jej trochę głupio, bo półsłówkiem wyrazila zadowolenie, ale ja nie mogłam się powstrzymać.
- Wie pani? Jest mi po prostu bardzo przykro, kiedy ktoś orzeka moją niekompetencję na podstawie młodości.
Przepraszała. No i co? Mniej przepraszać, a bardziej zwracać uwagę na słowa.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 21 (389)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…