Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55773

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w Niemczech i tak się złożyło, że przyszło mi załatwić pewną sprawę urzędową. Zadowolona, że mało ludzi, oprócz mnie tylko dwie osoby na cały długaśny korytarz. Czekam. Pierwszy interesant wszedł do pokoju, do którego i ja się wybierałam. Wychodzi, ja ładuję się do środka. W tym momencie czekający jeszcze mężczyzna zwraca mi uwagę, że on był pierwszy. Jasne, był pierwszy, ale stał tak trochę na uboczu, więc po prostu myślałam, że czeka do innego pokoju, w innej sprawie. Przepraszam, przyznaję rację, wycofuję się, nie ma problemu, prawda?
Otóż problem jest!

Pan nabiera głęboko powietrza i zaczyna tyradę. Że jak śmiem! Że on zna swoje prawa! Że on jest obcokrajowcem! Że to jest dyskryminacja mniejszości!
W tym momencie mnie zatelepało. Bo jakby nie patrzeć: ja też jestem w Niemczech mniejszością. A że nie mam tego na czole napisane i mój typ urody nie pozwala się tego na pierwszy rzut oka domyślać? Cóż, to czyni mnie złośliwą rasistką, z premedytacją wpychającą się w urzędowe kolejki biednym i uciskanym obcokrajowcom, to przecież oczywiste...

Nie miałam ochoty przekrzykiwać oburzonego przedstawiciela "dyskryminowanej" mniejszości. Miałam za to ochotę dobitnie i krótko powiedzieć mu coś tak szeleszczącego i zgrzytającego, co tylko polski język potrafi stworzyć. Spojrzałam mu więc głęboko w oczy morderczym wzrokiem i wyrecytowałam dobitnie pierwsze, co mi wpadło do głowy: Grzegorz Brzęczyszczykiewicz!
Nie była to pewnie najbardziej sensowna odpowiedź świata, ale podziałało. Pan się zapowietrzył, zamilkł, obrzucił mnie dziwnym wzrokiem i w ciszy i spokoju pomaszerował załatwiać swoją sprawę.
Brzęczyszczykiewicz dobry na wszystko ;)

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 865 (961)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…