Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#56231

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia mojej mamy ale ponieważ i ja brałam udział to opisuję.
Otóż jest u nas parking pod Pocztą dosyć duży, przedzielony pasem zieleni z krawężnikami. Na tymże parkingu okoliczni rodzice zawsze parkują odwożąc dzieci na różnego rodzaju zajęcia odbywające się w Centrum Kultury i nie tylko. Na ten parking moja mama odwiozła mojego syna również na zajęcia. Kiedy podjechała wszystkie miejsce parkingowe były zajęte więc stanęła wzdłuż pasa zieleni przy krawężniku. Już miała wysiadać gdy zauważyła, że z miejsca parkingowego wyjeżdża jakaś pani dosyć mocno się przy tym męcząc. Mama człowiek nadmiernie sympatyczny odpaliła silnik na nowo i chciała cofnąć się o kawałeczek żeby pani sobie wyjechała. Kiedy tylko samochód się ruszył do tyłu (prędkość wiadomo prawie żadna) z tyłu rozlega się krzyk i walenie w bagażnik. Mama staje w miejscu. Drzwi zostają otwarte szarpnięciem i do środka wkłada głowę i nogę pan w wieku mamy (ok 60 lat) i zaczyna ubliżać na czym świat stoi proponując "obicie mordy" mamie i wyzywając od pijaczek, nienormalnych itp piratów drogowych. Mama zaczyna nerwowo przepraszać, przeprasza ze 100 razy ale pan nadal krzyczy sięga po telefon i dzwoni po policję bo on tego tak nie zostawi. Mama w przerażeniu i wizji własnej "obitej mordy" dzwoni po mnie, opisuje mi zdarzenie i prosi o pomoc. Zjawiam się razem z radiowozem. Panowie policjanci bardzo grzeczni, spokojnie pytają co się stało. Pan zaczyna dramat od nowa jednak już w innej formie. Noga zostaje okazana policji. Jedynym śladem jest błoto na nogawce. Mama tłumaczy co się stało, jak się stało i tłumaczy, że jest taka roztrzęsiona bo pan tu składał takie a takie obietnice. Pan oczywiście "nic takiego nie mówił" policja radośnie nie wnika bo po co dodatkowy temat gróźb itp.
Pan dopilnowuje do ostatniego przecinka żeby mama dostała mandat, pan biegnie do przychodni do lekarza (sobota więc nie ma), dzwoni po prawnikach, lekarzach itp. Policjanci próbują mu wyjaśnić, że mandat naprawdę starczy "nic się panu nie stało no nie ma co robić tragedii". Pan próbuje żądać danych i adresu mamy. Poinformowany zostaje, że nic z tego dane są dla policji nie dla niego. Zapisuje więc dane policjantów i wszystkie możliwe dostępne informacje.
Mama jeszcze raz przeprasza pana mimo całej sytuacji. Pan zapowiada, że spotkamy się w sądzie i to się nie tak wszystko pięknie skończy.
Szczęśliwie mama ubezpieczona od wszystkich przypadłości świata.
Opisuję to zdarzenie, bo nie rozumiem takiej zajadłości. Można się zdenerwować ale fizycznie nic mu się nie stało.
Całe szczęście, że policjanci podali nam swoje dane i obiecali potwierdzić, że nogę widzieli zdrową, że widzieli jak pan lata w kółko po parkingu cały i zdrowy. Pan się na to oburzył żeby mu nie insynuować chęci wyłudzenia odszkodowania itp. A co to innego jest?

parking

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (223)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…