Od pewnego czasu pracuję w szeroko rozumianej obsłudze klienta, w pewnym punkcie usługowym, w jednym z większych miast w Polsce. Klienci trafiają się naprawdę różni, ale ostatnia Szanowna Pani [SZP] przebiła wszystko z czym miałem kiedykolwiek do czynienia.
Jedną z dostępnych usług jest ksero. SZP wchodzi i prosi o skserowanie 6-stronnicowego dokumentu 20 razy. Poszło.
Podchodzę, kładę 120 stron oraz oryginał na biurku przed nią i podaję cenę (ponad 20 złotych).
SZP - Tu jest 10 złotych, już wybieram te kopie które mnie interesują, koło 3 wezmę, to niech mi pan resztę wyda.
SZP była baaardzo zdziwiona, kiedy wziąłem zarówno 10 złotych jak i wszystkie kopie, i zacząłem wypisywać zamówienie. W miejsce zaliczka wpisałem 10 złotych, walnąłem pieczątkę, podpis i dałem jedną z kartek SZP.
SZP - Ale co to jest?
JA - Proszę się zgłosić z tą karteczką i brakującą kwotą, dokumenty wydajemy po uiszczeniu całej należności.
Nie będę opisywać wszystkiego co później zostało powiedziane, dość, że SZP krzyczała przez około 10 minut, w tym czasie ja obsługiwałem innych klientów. SZP domagała się zwrotu "bezpodstawnie" zabranych pieniędzy.
Po 10 minutach szopki wyszła. Wróciła po kolejnych 5 wraz z panem policjantem [PP]. PP był bardzo zdziwiony, że zaciągnęła go do normalnej firmy. Wszedł, skinął głową.
PP - Witam, ta pani twierdzi, że została tu okradziona...
Zdziwienie w jego głosie było wręcz namacalne.
JA - Tak blabla (zamiast blabla opisałem całą sytuację).
PP - (do SZP) Tak było?
SZP - Dokładnie tak! I jeszcze bezczelny się przyznaje!
Dobrze, że pasy policjantów są dość wytrzymałe, bo inaczej jego pistolet wylądowałby na podłodze, takie było zdziwienie PP.
PP - Aha... Dobrze...
Koniec końców skończyło się tylko na jednej wizycie na komendzie, gdzie musiałem podpisać, że PP przybył, zobaczył i nie zrozumiał, a wezwanie było bezpodstawne.
Wiecie co jest najlepsze? SZP nadal uważa, że ma rację, ja jestem złodziejem, a PP jest skorumpowany :)
Jedną z dostępnych usług jest ksero. SZP wchodzi i prosi o skserowanie 6-stronnicowego dokumentu 20 razy. Poszło.
Podchodzę, kładę 120 stron oraz oryginał na biurku przed nią i podaję cenę (ponad 20 złotych).
SZP - Tu jest 10 złotych, już wybieram te kopie które mnie interesują, koło 3 wezmę, to niech mi pan resztę wyda.
SZP była baaardzo zdziwiona, kiedy wziąłem zarówno 10 złotych jak i wszystkie kopie, i zacząłem wypisywać zamówienie. W miejsce zaliczka wpisałem 10 złotych, walnąłem pieczątkę, podpis i dałem jedną z kartek SZP.
SZP - Ale co to jest?
JA - Proszę się zgłosić z tą karteczką i brakującą kwotą, dokumenty wydajemy po uiszczeniu całej należności.
Nie będę opisywać wszystkiego co później zostało powiedziane, dość, że SZP krzyczała przez około 10 minut, w tym czasie ja obsługiwałem innych klientów. SZP domagała się zwrotu "bezpodstawnie" zabranych pieniędzy.
Po 10 minutach szopki wyszła. Wróciła po kolejnych 5 wraz z panem policjantem [PP]. PP był bardzo zdziwiony, że zaciągnęła go do normalnej firmy. Wszedł, skinął głową.
PP - Witam, ta pani twierdzi, że została tu okradziona...
Zdziwienie w jego głosie było wręcz namacalne.
JA - Tak blabla (zamiast blabla opisałem całą sytuację).
PP - (do SZP) Tak było?
SZP - Dokładnie tak! I jeszcze bezczelny się przyznaje!
Dobrze, że pasy policjantów są dość wytrzymałe, bo inaczej jego pistolet wylądowałby na podłodze, takie było zdziwienie PP.
PP - Aha... Dobrze...
Koniec końców skończyło się tylko na jednej wizycie na komendzie, gdzie musiałem podpisać, że PP przybył, zobaczył i nie zrozumiał, a wezwanie było bezpodstawne.
Wiecie co jest najlepsze? SZP nadal uważa, że ma rację, ja jestem złodziejem, a PP jest skorumpowany :)
Punkt Obsługi Klienta
Ocena:
1015
(1047)
Komentarze