Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

OcoChodzi

Zamieszcza historie od: 23 listopada 2013 - 10:43
Ostatnio: 16 sierpnia 2015 - 14:29
  • Historii na głównej: 4 z 5
  • Punktów za historie: 2943
  • Komentarzy: 16
  • Punktów za komentarze: 130
 

#67969

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niedaleko punktu ksero, który prowadzi znajomy, znajduje się salon fryzjerski. Na parapecie fryzjerki hodują kwiatki, więc ich okno znacząco się wyróżnia (cały rząd punktów usługowych w centrum miasta, tylko tam jest kolorowo od kwiatów). Odwiedzając wspomnianego znajomego zauważyłem tam puste doniczki. Spytałem go o to. Okazuje się, że kogoś w nocy przycisnęła grubsza potrzeba, więc zrobił co miał zrobić pod samymi drzwiami do salonu, a jako papieru toaletowego użył właśnie tych kwiatków.

"Naród wspaniały, tylko ludzie k****". Jak powiedział Piłsudski.

uslugi

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 274 (344)
zarchiwizowany

#67967

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Postaram się tu uniknąć kryptoreklamy jak to tylko możliwe, ale część osób i tak będzie wiedziała o jaką firmę chodzi.

Pewien czas temu (4 miesiące +/-), mój dobry znajomy zaproponował mi dodatkową pracę w swoim biurze. Zajmują się finansami, tematem o którym wtedy nie miałem zielonego pojęcia (teraz po kilkunastu szkoleniach jest z tym lepiej), więc nie byłem specjalnie zachwycony. W końcu jednak dałem się przekonać. Znajomy przyniósł umowę, powiedział żebym na spokojnie ją przeczytał, jak będzie ok to żebym podpisał i jutro po nią przyjdzie. Przeczytałem, podpisałem. Następnego dnia zaprosił mnie na rozmowę w biurze, żeby móc dopiąć grafik (pracowałem nadal gdzie indziej, więc chciał tak to zrobić, żeby szkolenia nie kolidowały z pracą czy studiami). Tego dnia poczytałem fora o firmie z którą umowę miałem już podpisaną. Delikatnie ujmując byłem przerażony.

1. Na pierwszym spotkaniu w biurze dostanę do podpisania polisę na życie na 150 złotych miesięcznie.
2. Wszystkie szkolenia są płatne.
3. Ludzie z firmy zaczną w moim imieniu pisać do wszystkich znajomych na fb, żeby namówić ich na polisy/inwestycje etc.

Punktów było znacznie więcej, na szczęście umowa była tak skonstruowana, że mogłem ją zerwać bez konsekwencji, mimo wszystko poszedłem na spotkanie. Po 4 miesiącach mogę stwierdzić jedno: nic się z forami internetowymi nie zgadza. Mimo to pytałem, skąd te komentarze się wzięły. Pewien oddział w Poznaniu rzeczywiście podsuwał takie polisy, zostali zwolnieni kiedy "Ci wyżej" się o tym dowiedzieli. Mimo to komentarze cały czas się pojawiają (jeden jest z okresu kiedy ja już dla nich pracowałem i imiennie wymienia mojego znajomego jako tego, który podsuwał polisę).

Ciekawi mnie ile osób zrezygnowało z dodatkowego zarobku (całkiem niezłego jak na nakład pracy) tylko dlatego, że, nie wiem, konkurencja? Ludziom się nudzi?

uslugi

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (29)

#62760

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nienawidzę się spóźniać.
Dziś niestety spóźniłem się do pracy, a wszystko przez drobną kolizję koło przystanku autobusowego. Pan w jasnym Volvo zwolnił obok rzeczonego przystanku, aby przepuścić na pasach jakichś ludzi. W tym czasie drugi pan w ciemnym BMW wjechał prosto w Volvo.
Tu dodam, że o winie kierowcy Volvo nie może być mowy. Nie było to gwałtowne hamowanie, manewr zaczął już wcześniej. Po kolizji, BMW wyminęło Volvo i uciekło w siną dal. Piekielne, prawda?

Ale jakim skończonym debilem trzeba być, żeby w tym momencie wysiąść z Volvo, wyjąć telefon, zadzwonić na policję i tyle. Pan z Volvo nie zjechał z drogi, skutecznie tamując ruch (a o tej godzinie jest dosyć spory). Następnie wyjął papierosa, usiadł na ławce na przystanku i zaczął palić. Na moją uwagę, że mógłby chociaż wjechać w zatoczkę na przystanku zareagował krótkim, acz treściwym spie***. Następny próbował wielki jak szafa facet, który ujął to nieco mniej grzecznie niż ja. Kierowca wzruszył ramionami i stwierdził, że "policja jest w drodze, więc jak nie chcesz odpowiadać za napaść to się odp***". Szafa mruknął coś, że jakby nie zawiasy to inaczej byśmy pogadali. Cała farsa trwała jakieś 25 minut. W tym czasie droga w "moim" kierunku była niemal całkowicie nieprzejezdna, toteż autobusu nie uświadczyłem.

Przyjazd policji był bardzo miłym zakończeniem tego incydentu. Pan dostał mandaty za:
-Utrudnianie ruchu innym użytkownikom dróg (albo jakoś tak);
-Palenie na przystanku;
-Przeklinanie w miejscu publicznym;
-Niewłaściwe zabezpieczenie miejsca wypadku (z pierwszego punktu pan próbował się wybronić, że to nie kolizja, ale wypadek i chyba plecy mu się uszkodziły i w ogóle to jak go boli teraz. Tylko zapomniał włączyć awaryjnych i wystawić trójkąt);
-Zaśmiecanie miejsca publicznego (pety wyrzucał na chodnik przed siebie, o czym skwapliwie doniósł policji szafa);
Ile łącznie wyszło złotych i punktów nie wiem, bo wysokość ustalali już w radiowozie.

Co do czasu przejazdu policji, to niestety panowie jechali właśnie zakorkowaną stroną jezdni, więc nic dziwnego, że tak mocno się wkurzyli. Sami mu powiedzieli, że taką trasę normalnie robią poniżej 10 minut, nawet w godzinach szczytu.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 487 (565)

#61918

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Do tej pory chodziłem w kurtce "pseudoskórzanej", tzw. skaj. Miała już swoje lata, toteż, głównie przy szwach, materiał zaczął odpadać. Od kilku lat już nie rosnę, więc problem, że mógłbym wyrosnąć przestał istnieć (w okresie liceum zdarzyło mi się urosnąć 15 centymetrów w ciągu roku, toteż kupowanie droższych ubrań było bez sensu). Podjąłem decyzję o zakupie kurtki skórzanej, nawet tej z "wyższej" półki, aby starczyła mi na lata. Pieniądze odłożone, decyzja podjęta, czas wybrać się na zakupy.

Dostałem od mamy informację, że w Factory Outlet, który znajduje się w moim mieście, mają spore przeceny na skóry i można coś tanio upolować. Udałem się tam i od razu jedna z kurtek wpadła mi w oko. Okazało się, że akuratnie największe rozmiary to L, ale postanowiłem spróbować. Zdjąłem swoją kurtkę i wtedy podbiega ona, [P]iekielna pani sprzedawczyni.

[P]: Co Ty robisz?!
[Ja]: Chcę przymierzyć tę kurtkę. (Byłem tak zaskoczony jej tonem, że nawet nie zareagowałem na przejście na "Ty").
[P]: A po co, obdartusie, skoro i tak cię nie stać?!
[J]: Słucham?
[P]: Jakbyś słuchał, to byś słyszał! Won!

W tym momencie poprosiłem o numer telefonu do jej szefa, wywiązała się dość długa kłótnia, bo pani nie miała zamiaru mi go udzielić, więc nie będę przytaczać całości, aby nie zanudzić. Koniec końców, numer dostałem powołując się na paragraf, że pani nie może mi utrudniać kontaktu z właścicielem (nie wiem, czy jest taki paragraf, ale pani najwyraźniej też nie wiedziała). Zadzwoniłem, opisałem całą sytuację i powiedziałem, że idę do konkurencji. Pan mnie przeprosił w swoim imieniu i dał mi dodatkowy rabat 200 złotych (kurtka i tak była przeceniona 65%).

PS. Rozmiaru nie było, ale 2 dni później dostałem telefon, że mają świeżą dostawę i są większe rozmiary, Piekielnej nie było, była inna, bardzo miła pani. Chciałbym tutaj pozdrowić p. Mirka i życzyć szczęścia co do pracowników w przyszłości.

sklepy

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1036 (1096)

#56340

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od pewnego czasu pracuję w szeroko rozumianej obsłudze klienta, w pewnym punkcie usługowym, w jednym z większych miast w Polsce. Klienci trafiają się naprawdę różni, ale ostatnia Szanowna Pani [SZP] przebiła wszystko z czym miałem kiedykolwiek do czynienia.

Jedną z dostępnych usług jest ksero. SZP wchodzi i prosi o skserowanie 6-stronnicowego dokumentu 20 razy. Poszło.
Podchodzę, kładę 120 stron oraz oryginał na biurku przed nią i podaję cenę (ponad 20 złotych).

SZP - Tu jest 10 złotych, już wybieram te kopie które mnie interesują, koło 3 wezmę, to niech mi pan resztę wyda.

SZP była baaardzo zdziwiona, kiedy wziąłem zarówno 10 złotych jak i wszystkie kopie, i zacząłem wypisywać zamówienie. W miejsce zaliczka wpisałem 10 złotych, walnąłem pieczątkę, podpis i dałem jedną z kartek SZP.

SZP - Ale co to jest?
JA - Proszę się zgłosić z tą karteczką i brakującą kwotą, dokumenty wydajemy po uiszczeniu całej należności.

Nie będę opisywać wszystkiego co później zostało powiedziane, dość, że SZP krzyczała przez około 10 minut, w tym czasie ja obsługiwałem innych klientów. SZP domagała się zwrotu "bezpodstawnie" zabranych pieniędzy.

Po 10 minutach szopki wyszła. Wróciła po kolejnych 5 wraz z panem policjantem [PP]. PP był bardzo zdziwiony, że zaciągnęła go do normalnej firmy. Wszedł, skinął głową.

PP - Witam, ta pani twierdzi, że została tu okradziona...

Zdziwienie w jego głosie było wręcz namacalne.

JA - Tak blabla (zamiast blabla opisałem całą sytuację).
PP - (do SZP) Tak było?
SZP - Dokładnie tak! I jeszcze bezczelny się przyznaje!

Dobrze, że pasy policjantów są dość wytrzymałe, bo inaczej jego pistolet wylądowałby na podłodze, takie było zdziwienie PP.

PP - Aha... Dobrze...

Koniec końców skończyło się tylko na jednej wizycie na komendzie, gdzie musiałem podpisać, że PP przybył, zobaczył i nie zrozumiał, a wezwanie było bezpodstawne.

Wiecie co jest najlepsze? SZP nadal uważa, że ma rację, ja jestem złodziejem, a PP jest skorumpowany :)

Punkt Obsługi Klienta

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1015 (1047)

1