zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia z mojej miejscowości.
Od kilku lat działa u nas ośrodek dla ludzi lekko upośledzonych umysłowo. Polega to na tym, że oni codziennie przyjeżdżają do tej instytucji a tam organizuje się im różne zajęcia, warsztaty, seanse filmowe, pogadanki itp.
Jedną z "pacjentek" była dziewczyna w wieku ok. 25-28 lat - powiedzmy, że Marysia. Jakieś przedziwne koleje losu zadecydowały o tym, że zaczęła "chodzić" (trudno mi to inaczej nazwać) z jednym z najgorszych i najbrzydszych meneli w okolicy - nazwijmy go Mareczek. Facet po kilku (nastu?) wyrokach, wiecznie pijany, w śmierdzących ciuchach, na twarzy zbiór wszelakich blizn, całości dopełniał odgryziony kawałek nosa (sic!). No ale podobnież "każda potwora....." i tak dalej...
No i Marysia cała w skowronkach codziennie każdej przypadkowo spotkanej osobie opowiadała jaka to jest szczęśliwa z Mareczkiem, jak to będzie jego żoną, planuje ślub - i co najgorsze - zdawała każdemu relację ze szczegółami co z nim wyprawia w łóżku. A z tego co opowiadała - działo się :)
Minął tydzień, potem drugi, wreszcie miesiąc...
Okazało się, że Mareczek - czy to znudzony swoją młodą kochanką, czy to wkurzony tym, co ona po wsi rozpowiadała - wziął i ją pobił i to tak zdrowo - po czym schował się w jakiejś dziurze aż sprawa przycichnie.
Marysia wróciła ze szpitala - no i zaczęła za Mareczkiem biegać, mimo tego, że on się opędzał jak od natrętnej muchy. Kto wie, czy by jej znowu nie pobił, ale wkroczyła do akcji rodzina Marysi i wymogła na władzach instytucji przeniesienie jej do ośrodka w innej miejscowości.
A zawsze mówię, że nic mnie już nie zdziwi...
Od kilku lat działa u nas ośrodek dla ludzi lekko upośledzonych umysłowo. Polega to na tym, że oni codziennie przyjeżdżają do tej instytucji a tam organizuje się im różne zajęcia, warsztaty, seanse filmowe, pogadanki itp.
Jedną z "pacjentek" była dziewczyna w wieku ok. 25-28 lat - powiedzmy, że Marysia. Jakieś przedziwne koleje losu zadecydowały o tym, że zaczęła "chodzić" (trudno mi to inaczej nazwać) z jednym z najgorszych i najbrzydszych meneli w okolicy - nazwijmy go Mareczek. Facet po kilku (nastu?) wyrokach, wiecznie pijany, w śmierdzących ciuchach, na twarzy zbiór wszelakich blizn, całości dopełniał odgryziony kawałek nosa (sic!). No ale podobnież "każda potwora....." i tak dalej...
No i Marysia cała w skowronkach codziennie każdej przypadkowo spotkanej osobie opowiadała jaka to jest szczęśliwa z Mareczkiem, jak to będzie jego żoną, planuje ślub - i co najgorsze - zdawała każdemu relację ze szczegółami co z nim wyprawia w łóżku. A z tego co opowiadała - działo się :)
Minął tydzień, potem drugi, wreszcie miesiąc...
Okazało się, że Mareczek - czy to znudzony swoją młodą kochanką, czy to wkurzony tym, co ona po wsi rozpowiadała - wziął i ją pobił i to tak zdrowo - po czym schował się w jakiejś dziurze aż sprawa przycichnie.
Marysia wróciła ze szpitala - no i zaczęła za Mareczkiem biegać, mimo tego, że on się opędzał jak od natrętnej muchy. Kto wie, czy by jej znowu nie pobił, ale wkroczyła do akcji rodzina Marysi i wymogła na władzach instytucji przeniesienie jej do ośrodka w innej miejscowości.
A zawsze mówię, że nic mnie już nie zdziwi...
Ocena:
9
(49)
Komentarze