zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Przypomniała mi się pewna historyjka z czasów szkolnych.
Wracamy w kilka osób z klasy do domu autobusem. Jako, że byliśmy fajną, zgraną paczką to oczywiście rozmawialiśmy - oczywiście nie robiliśmy krzyku na cały pojazd, nie bluzgaliśmy, jak to dziś robi "gimbaza". Taka normalna rozmowa, chwilami ktoś się zaśmiał, ale ogólnie pełna kultura.
Traf chciał, że przyczepiła się do nas jakaś piekielna babcia. Po usłyszeniu od niej, że w autobusie nie wolno w ogóle rozmawiać zostaliśmy poinformowani o prowadzeniu się kobiet w naszych rodzinach do czwartego pokolenia wstecz. Jedna z koleżanek zapytała tej pani, czemu nas obraża - na co babcia rozwrzeszczała się wyzywając koleżankę od "bezczelnych k**** i bezwstydnych, puszczalskich łachudr".
Kolejny traf chciał, że wraz z kolegą wysiadaliśmy na tym samym przystanku co piekielnica. Postanowiliśmy się troszeczkę odegrać.
Mieliśmy obaj na sobie bluzy z kapturami - no więc kaptury nasunęliśmy głęboko na głowy i idziemy tuż za babcią. Ona się niepewnie ogląda za siebie co chwila i przyspiesza kroku. My też. Ona znowu szybciej. My też. W końcu zaczyna biec, co jej śmiesznie wychodzi bo co chwila się ogląda za siebie w strachu.
Wreszcie roześmieliśmy się i daliśmy spokój.
Wracamy w kilka osób z klasy do domu autobusem. Jako, że byliśmy fajną, zgraną paczką to oczywiście rozmawialiśmy - oczywiście nie robiliśmy krzyku na cały pojazd, nie bluzgaliśmy, jak to dziś robi "gimbaza". Taka normalna rozmowa, chwilami ktoś się zaśmiał, ale ogólnie pełna kultura.
Traf chciał, że przyczepiła się do nas jakaś piekielna babcia. Po usłyszeniu od niej, że w autobusie nie wolno w ogóle rozmawiać zostaliśmy poinformowani o prowadzeniu się kobiet w naszych rodzinach do czwartego pokolenia wstecz. Jedna z koleżanek zapytała tej pani, czemu nas obraża - na co babcia rozwrzeszczała się wyzywając koleżankę od "bezczelnych k**** i bezwstydnych, puszczalskich łachudr".
Kolejny traf chciał, że wraz z kolegą wysiadaliśmy na tym samym przystanku co piekielnica. Postanowiliśmy się troszeczkę odegrać.
Mieliśmy obaj na sobie bluzy z kapturami - no więc kaptury nasunęliśmy głęboko na głowy i idziemy tuż za babcią. Ona się niepewnie ogląda za siebie co chwila i przyspiesza kroku. My też. Ona znowu szybciej. My też. W końcu zaczyna biec, co jej śmiesznie wychodzi bo co chwila się ogląda za siebie w strachu.
Wreszcie roześmieliśmy się i daliśmy spokój.
komunikacja_miejska
Ocena:
-3
(57)
Komentarze