Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#56747

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Misiek212 która znajduje się tu: http://piekielni.pl/56682#comments przypomniała mi moją własną z wakacji.

Jako, że jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch czworonogich a zarazem futrzastych przyjaciół (są to czarny terier rosyjski - suczka ; oraz shih-tzu - samczyk), w końcu musiało się coś wydarzyć. Życie nie znosi pustki. Ale wracając do meritum. Psy to dwie włochate, przyjacielskie kulki. Co prawda charakterne okrutnie ale ogólnie nie robią nikomu krzywdy. Nie znoszą jedynie pijanych ewentualnie naćpanych ludzi. I zawsze stają w mojej obronie.

Pewnego razu wyszłam z moimi dwoma futrzakami na spacerek. Bardziej żeby pobiegać, odetchnąć świeżym powietrzem (w dużym mieście na takie luksusy nie mogę sobie pozwolić - gdy jadę do domu na wakacje to mogę). Sprawdziłam czy łąka, gdzie znajduje się (co istotne dla tej historii) górka, która na ogół jest pusta, rzeczywiście jest pusta i spuściłam swoich przyjaciół ze smyczy. Psy biegając po chaszczach tworzyły swoją własną wersję zabawy w chowanego.

Stojąc na tej górce uważnie obserwowałam co się dzieje. Widziałam, że do łączki zbliżyła się jakaś baba z własnym psem. Był to jakiś wilczur - jakaś mieszanka. Myślałam, że psy i rodzice znają się z tą właścicielką i psem. Dlatego nie wołałam zwierzaków do siebie.

Kobieta nie zauważyła tego, że terierka biegała sobie za górką. Natomiast doskonale widziała biegającego shih-tzu. Komenda, którą podała swojemu mieszańcowi zwaliła mnie z nóg - "bierz go" - wskazując na mojego małego kudłatego psa. Wystraszona nie na żarty zdążyłam tylko zawołać teriera i powiedzieć "broń grubego". Gruby - shih-tzu zaczął piszczeć wystraszony (na szczęście w ostatniej chwili moja terierka stanęła przed nim). Moja suczka (szkolona na posłuszeństwo) pierwsze co zrobiła to "pacnęła" wroga łapą - zawsze najpierw dla ostrzeżenia bije łapą wrogów dopiero potem pokazuje swoją siłę. Gdy tamten nie chciał odpuścić mocno warknęła a potem powaliła swojego przeciwnika (zapomniałam dodać terierka miała kaganiec).

W chwilę później właścicielka wilczura dobiegła i wyzywając mnie od kobiet lekkich obyczajów. Przy czym ja cała w nerwach zapytałam czy to takie zabawne napuszczać dużo większego psa na małe coś co ledwo od ziemi odstaje. Powiedziała, że g*wno ją to obchodzi, że jej pies lubi rzucać się na kundle i nadal będzie to robił. A ja mam się trzymać z dala od jej pieseczka ze swoim wielkim czarnym pchlarzem. Wściekłam się odwołałam teriera, zapięłam ją na smycz a shih-tzu wzięłam na ręce i poszliśmy w kierunku domu.

A ja do tej pory zastanawiam się "co to do cholery jasnej miało być?". Podobno ojciec miał z tą samą babę podobną akcję. Z resztą psiarze z mojego miasta też.

P.S Wybaczcie za ewentualny chaos ;)

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (302)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…