Czasem myślę, że jestem bohaterem Latającego Cyrku Monty Pythona, tylko zapomnieli mi powiedzieć, że mnie nagrywają.
Pracowałem przez pewien czas w Empiku.
Listopad, środa lub czwartek. 20 minut do zamknięcia, myślę już sobie jaką to ja mam wygodną kanapę, klientów prawie brak, sielanka ogólnie.
No i wpada tak na oko 40-letnia kobita, z gatunku tych eleganckich pań, które zazwyczaj rozprawiają o niesamowitej przygodzie Małgosi z M jak Miłość lub o kuzynie cioci Hani.
Podchodzi do kasy i zagaja:
[K]obita: Dobry wieczór, potrzebuję dla siostrzeńca, bo ma jutro urodziny książkę o BOBILU.
Jak żyję nie słyszałem o żadnym Bobilu, ale stwierdziłem, że może po prostu jestem głupi, a to jakaś perła kongijskiej literatury czy coś. No ale wklepuje w wyszukiwarkę i nie ma.
[J]a: A jaki jest dokładny tytuł?
[K]: No przecież mówię, że to książką o BOBILU!
No więc wklepuje dalej. I jakkolwiek bym nie próbował (Bob Bill? Bobbi? Bobill?) to nic nie wyskakuje (o dziwo).
[J]: A mogła by Pani przeliterować?
[K]: Pisać Pan ni umi? Przecież mówię że książką o BOBILU!
[J]: A autor?
[K]: No taki sławny, amerykański.
[J]: A o czym to ma być?
[K]: No taka przygodowa, że idą na wyprawę czy coś.
Wobec takich konkretów nie zostało mi nic innego niż szukanie dalej :) Wspomogła mnie koleżanka z drugiej kasy, bo klientów i tak już nie było i szukamy w akompaniamencie kobity, która coraz to głośniej narzeka, że co za głupcy tu pracują itp. Włączył nam się tryb detektywistyczny (każdy pracownik Empiku już ma chyba taki wyrobiony :)), koleżanka pyta dalej.
[Kol]: A jakie gatunki generalnie siostrzeniec lubi?
[K]: No takie o smokach, rycerzach i tego typu.
Więc idziemy szperać po dziale fantasy, a nuż się znajdzie jakaś poszlaka, detektyw Gadżet na tropie i w ogóle. Kobita patrzy fachowym okiem po okładkach, przegląda, przegląda i nagle... eureka! Jest! Cud! Znalazła się książka o bobilu, co prawda sklep już właściwie powinien być zamknięty, ale co tam! Tylko ci niekompetentni pracownicy w ogóle się nie znają!
Wiecie co to za książka o legendarnym BOBILU?
Hobbit...
Pracowałem przez pewien czas w Empiku.
Listopad, środa lub czwartek. 20 minut do zamknięcia, myślę już sobie jaką to ja mam wygodną kanapę, klientów prawie brak, sielanka ogólnie.
No i wpada tak na oko 40-letnia kobita, z gatunku tych eleganckich pań, które zazwyczaj rozprawiają o niesamowitej przygodzie Małgosi z M jak Miłość lub o kuzynie cioci Hani.
Podchodzi do kasy i zagaja:
[K]obita: Dobry wieczór, potrzebuję dla siostrzeńca, bo ma jutro urodziny książkę o BOBILU.
Jak żyję nie słyszałem o żadnym Bobilu, ale stwierdziłem, że może po prostu jestem głupi, a to jakaś perła kongijskiej literatury czy coś. No ale wklepuje w wyszukiwarkę i nie ma.
[J]a: A jaki jest dokładny tytuł?
[K]: No przecież mówię, że to książką o BOBILU!
No więc wklepuje dalej. I jakkolwiek bym nie próbował (Bob Bill? Bobbi? Bobill?) to nic nie wyskakuje (o dziwo).
[J]: A mogła by Pani przeliterować?
[K]: Pisać Pan ni umi? Przecież mówię że książką o BOBILU!
[J]: A autor?
[K]: No taki sławny, amerykański.
[J]: A o czym to ma być?
[K]: No taka przygodowa, że idą na wyprawę czy coś.
Wobec takich konkretów nie zostało mi nic innego niż szukanie dalej :) Wspomogła mnie koleżanka z drugiej kasy, bo klientów i tak już nie było i szukamy w akompaniamencie kobity, która coraz to głośniej narzeka, że co za głupcy tu pracują itp. Włączył nam się tryb detektywistyczny (każdy pracownik Empiku już ma chyba taki wyrobiony :)), koleżanka pyta dalej.
[Kol]: A jakie gatunki generalnie siostrzeniec lubi?
[K]: No takie o smokach, rycerzach i tego typu.
Więc idziemy szperać po dziale fantasy, a nuż się znajdzie jakaś poszlaka, detektyw Gadżet na tropie i w ogóle. Kobita patrzy fachowym okiem po okładkach, przegląda, przegląda i nagle... eureka! Jest! Cud! Znalazła się książka o bobilu, co prawda sklep już właściwie powinien być zamknięty, ale co tam! Tylko ci niekompetentni pracownicy w ogóle się nie znają!
Wiecie co to za książka o legendarnym BOBILU?
Hobbit...
Empik
Ocena:
826
(952)
Komentarze