Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58311

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio dużo tu tematyki artystycznej, więc dorzucę też coś od siebie.

1) Sytuacja sprzed kilku dni. Na twarzoksiążce pisze do mnie kobieta, składa zamówienie na obraz. Grzecznie pytam więc, jaki obraz dokładnie chciałaby kupić. Tutaj dodam, że zajmuję się grafikami, amatorsko wykonuję też realistyczne portrety ołówkiem, okazyjnie rzeźby gipsowe, ale na tym moja działalność artystyczna się kończy. Wracając do historii - pani chciała zamówić pejzaż. No cóż, ostatni "pejzaż" zdarzyło mi się namalować w podstawówce i wielce imponujący to on nie był, odsyłam więc panią do kolegi, który w takim malowaniu się lubuje. Tutaj zaczyna się piekielność owej pani.
Okazało się, że do kolegi też pisała, ale cyt. "nie bede tyle kasy na glupi obrazek wydawac ty mi to taniej zrobisz". Tłumaczę więc pani jak krowie na rowie, że pejzaże to nie moja działka, a szanowna piekielna dalej swoje. Ręce mi opadły po tej wiadomości: "jak rysujesz to musisz umiec. ile chcesz za to??? 10???". Z mojej strony dalszych odpowiedzi nie było - zostały stłumione przez wybuch śmiechu. Pani po kilku wiadomościach bez odzewu zakończyła rozmowę wymienieniem zawodu kobiet w mojej rodzinie do 10 pokoleń wstecz i więcej nie napisała. Auf Wiedersehen.

2) Pisze do mnie dziewczynka. Chce zamówić portret bodajże Justina Biebera, ale "nie podpisuj się bo to do szkoły i muszę 6 dostać". Dobra, niech będzie. Podaję cenę, aż tu nagle zdziwienie "to ty chcesz kasę za to?". No nie, jestem instytucją charytatywną, żywię się energią słoneczną, a wszystkie materiały artystyczne spadają mi z nieba.

3) Pewne małżeństwo chciałoby portret córki na jej czterdzieste urodziny. Wymiary niestandardowe, więc umawiam się z państwem osobiście, żeby ustalić rozmiar, ramę itd. Od razu zaznaczam, że zdjęcie, na którym mam się wzorować ma być w wersji elektronicznej i najlepiej w jak największej rozdzielczości (tak mi po prostu łatwiej rysować). No nic - państwo przychodzą na spotkanie, ustalają, że portret ma mieć ok. 1m wysokości i 50 cm szerokości, już chcą wpłacać zaliczkę, ale przypominam sobie, że jeszcze nie dali mi zdjęcia. W tym momencie pani wyciąga z portfela zdjęcie córki - takie małe, do dokumentów. Na subtelną uwagę, że z tej miniaturki nie narysuję tak dużego portretu, mąż pani zrobił się czerwony, puścił wiązankę i zamknął drzwi z drugiej strony tak mocno, że aż zamknęło mi się okno. Na szczęście pani piekielna nie była, wpłaciła zaliczkę i obiecała wysłać zdjęcie wieczorem. Doszło, portret narysowany, odebrany, tylko pan piekielny się już u mnie nie pojawił.

Tak tylko dodam, żebyście nie posądzili mnie o złe zamiary: rysowaniem (grafiką i rzeźbą też, ale akurat nie tego dotyczyły piekielności) zarabiam na życie. A jeśli biorę już za coś pieniądze, musi to być zrobione dobrze - jakości innej niż najwyższa po prostu nie uznaję.

przygody rysownika

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 487 (583)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…