Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58670

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z życia rejestratorki medycznej.

Rejestracja wygląda następująco:
Pacjent dzwoni lub rejestruje się osobiście. Mówi, że chciałby się umówić do lekarza. Po uzgodnieniu terminu, godziny i lekarza do którego chciałby się dostać, zostaje zarejestrowany w systemie (już nie napiszę, że w EWUSiu, bo zaraz zostanę zjechana ;).
Następnie kartoteki wszystkich zarejestrowanych pacjentów trafiają do gabinetu lekarskiego. Jeśli ktoś zarejestruje się po tym fakcie, kartoteki są donoszone lekarzowi na bieżąco. Nigdy nie daje się kartoteki pacjentowi do ręki, to jest dokument.

Około godziny 12.30 do przychodni wchodzi P(an) z dzieckiem. Omija rejestrację udając, że mnie nie widzi i kieruje się do gabinetu lekarza. Po kilku minutach podchodzi do rejestracji:
P: Karta!
Ja: Dzień dobry. Jaka karta?
P: Proszę dać mi moją kartę.
Ja: (domyślam się, że chodzi o jego kartotekę. Może zapomniałam jej donieść lekarzowi, kto wie) Był pan zarejestrowany?
P: Nie, ale lekarz mnie przyjmie. Proszę dać mi moją kartę.
Ja: Najpierw musi się pan zarejestrować. Poproszę pana imię i nazwisko.
P: Ja nic nie muszę! Pani nie wiem z kim pani rozmawia! Znam osobiście doktora X i on mnie przyjmie bez kolejki. Karta!
Ja: No tak, faktycznie nie wiem kim pan jest, dlatego też nie wiem czyją kartę chciałby pan dostać. Mamy ich tu ponad 5 tysięcy, nie znam każdego pacjenta z imienia i nazwiska...
P: (chyba trochę ochłonął) Monika Piekielna (czyli wspomniane wcześniej dziecko).
Ja: Dobrze. Już rejestruję...

Dorejestrowałam dziecko jako dodatkowego pacjenta, bo wszystkie "numerki" były już wykorzystane. Zrobiłam to, bo wiedziałam, że lekarz jest akurat wolny i pod gabinetem nikt nie czeka. Wyciągnęłam kartotekę i kieruję się z nią w stronę gabinetu. Facet jak nie ryknie:
P: Karta! Proszę mi ja natychmiast oddać!!!
JA: Ależ proszę pana, nie ma takiej możliwości. Już niosę kartę do gabinetu i będzie mógł pan wejść do lekarza.
P: To jest moja własność!
JA: (myślę sobie, gościu o co ci chodzi, koniec zmiany, a ty mi tu awantury robisz) Proszę podejść pod gabinet i zaczekać, aż lekarz pana poprosi.

Nie czekałam na jego reakcję, tylko poszłam z tą nieszczęsną kartoteką do gabinetu. Wchodzę i podaję ją lekarzowi. Ten spojrzał na nazwisko i tylko przewrócił oczami. Dodał cicho: niech wejdzie, im szybciej będę miał go z głowy tym lepiej.

Po zakończeniu pracy spotykam lekarza w socjalnym. Okazało się, że dziecko tego pana i dziecko lekarza chodzą do jednej klasy. I kilka razy spotkali się na wywiadówkach ;) Podobno gość jest wyjątkowo drażniący (taa, niemożliwe ;))

słuzba_zdrowia

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 536 (612)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…