Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58719

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z życia rejestratorki medycznej.

W przychodni w której pracuję znajduje się oddział rehabilitacji (NFZ i prywatnie).
Mamy kontrakt z NFZ-tem opiewający na pewną sumę. Tę sumę dzieli się na 12 miesięcy i wychodzi kwota, którą NFZ płaci miesięcznie za rehabilitację pacjentów, posiadających na nie skierowanie od lekarza rodzinnego lub specjalisty.

Przeważnie przyjmujemy 10-15% więcej, mimo tego, że NFZ za tych pacjentów nie zapłaci. Są to osoby pilnie potrzebujące rehabilitacji np. po operacjach ortopedycznych (szybko rozpoczęta rehabilitacja zmniejsza ryzyko powikłań i skutkuje pełnym powrotem funkcji). Natomiast pacjentów z chorobami przewlekłymi (przewlekłe bóle, reumatyzm i inne nie powodujące pogorszenia ogólnego stanu zdrowia pacjenta) rejestruje się na pierwszy wolny (planowy) termin.

W praktyce terminy na rehabilitację wyglądają tak: na masaż czeka się pół roku, na terapię indywidualną (czyli tak w skrócie - odpowiednio dobrane i prowadzone ćwiczenia) około 5 m-cy, na zabiegi fizykoterapeutyczne (prądy, laser, lampy i inne wykonywane za pomocą maszyn) około 2-3 m-ce. I nie jest to spowodowane tym, że fizjoterapeutom nie chce się pracować. Powód jest taki, że nie mogą przyjmować "nadprogramowych" pacjentów, bo nikt za to nie zapłaci i dyrekcja się potem burzy.
Prywatne zabiegi wykonuję się w zasadzie od ręki (za to zdanie pewnie posypią się hejty ;) no ale taka jest prawda i ja nic na to nie poradzę).

Sytuacja właściwa: Przychodzi (P)ani ze skierowaniem na rehabilitację. Na skierowaniu masaż, terapia indywidualna i zabiegi fizykalne. Oczywiście chce się zarejestrować jak najszybciej. Wchodzę w system i widzę, że pierwszy wolny termin to 23.06.2014 (to i tak cud, bo rejestrowała się końcem lutego - pewnie ktoś w między czasie zrezygnował). Informuję o tym fakcie pacjentkę. W tym samym momencie koleżanka (fizjoterapeutka) poszła do socjalnego zrobić sobie kawę i (na nieszczęście) zapytała czy ja tez chcę. Jak się domyślacie P puściły w tym momencie nerwy i cała jej złość skumulowała się na mnie...

P: Robić wam się nie chce?!
Ja: Proszę pani, tu nie chodzi o nasze chęci, takie są terminy zabiegów finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
P: (jakby nie słyszała co do niej mówię) Czas na kawę to macie, ale żeby człowiekowi pomóc to już nie ma czasu!!!
Ja: (mówię spokojnie, bo rozumiem jej zdenerwowanie, ale i tak nie mogę jej wcześniej zarejestrować) Proszę na mnie nie krzyczeć, to nie ja decyduję o terminach przyjęć. NFZ...
P: Nieroby jesteście!!! Tylko kawki wam w głowie, a człowiekowi pomóc nie ma kto!!! Ja to zgłoszę!!! Pani już długo nie popracuje!!! Odechce się pani tej kawy!!!

Nic już nie powiedziałam, bo i tak bym jej nie przekonała.
Pacjentka wyszła, krzycząc, że już więcej tu nie wróci.

Wróciła. Wczoraj. Jednak nigdzie indziej nie było miejsc na wcześniejszy termin. Tyle, że od jej ostatniej wizyty minęły trzy tygodnie i jak się domyślacie, termin na rehabilitację też się zmienił - na początek sierpnia.
A teraz proszę przeczytajcie dialog powyżej jeszcze raz ;)

P.s. Teraz wiem skąd się wzięło hasło: nic nie robią, tylko kawę piją (choć to głównie o urzędnikach chyba).

słuzba_zdrowia

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 375 (463)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…