Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58910

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótka historia o tym dlaczego nie warto chodzić na zakupy w galerii w koszuli pracowniczej i o tym jak niektóre osoby mają problem z dostrzeganiem czegokolwiek co wystaje poza czubek ich nosa.

Będąc w pracy zgłodniałem, a że zapomniałem zabrać starannie uszykowanego śniadania z domu uznałem, że udam się hipermarketu, który jest umiejscowiony w tej samej galerii.

Z czystego lenistwa nie chciało mi się do szatni odkładać koszuli pracowniczej więc sprawdziłem tylko czy mam odpowiednią ilość Bolesława I Chrobrego ze sobą i udałem się na "szybkie i bezstresowe" zakupy.

Przechadzam się po sklepie aby dotrzeć do bułek, które były mi niezmiernie potrzebne do skompletowania pożywnego i zdrowego posiłku, kiedy nagle słyszę starszą kobietę, która dość głośno mówi "Ej ty, podejdź no tu". Zaciekawiony tym do kogo tak się można bezpardonowo zwrócić, zaczynam się trochę rozglądać i naglę widzę wspomnianą emerytkę, która patrzy się na mnie i mówi:
- No do ciebie mówię, podejdź no tu.
Zszokowany tym jak można do kogoś obcego tak powiedzieć, uśmiecham się lekko (chamstwo i prostactwo najlepiej traktować szerokim uśmiechem, wtedy napastnik dostaje ataku szału a my mamy ogromną radochę) i podchodzę z pytaniem:

- Czy pani do mnie mówiła?
- Tak do ciebie, a do kogo innego? - odpowiada stara dewotka, u której nagle dostrzegam ogromną ilość tapety na twarzy, narysowane brwi (brrrrr...) i odczuwam odurzający zapach, który był chyba spowodowany wykąpaniem się w wannie pełnej tanich perfum z pobliskiego bazaru, od pana zza wschodniej granicy. Nie zważając na moje dziwnie spojrzenie i na to, że na koszuli mam wyraźny, wyszywany napis z nazwą firmy w której pracuję, starsza pani kontynuuje:

- Znajdź mi te wiadro tylko w kolorze czerwonym.

Nauczony cierpliwości i spokoju do imbecylów, którzy myślą, że sprzedawca w sklepie to pomagier zachowuję spokój ale postanawiam się trochę zabawić.

- Nie.
- Co nie?
- Nie znajdę.
- Dlaczego?
- Bo nie. Nie chce mi się.
- Ale ty tu pracujesz, ty masz mi pomóc!
- Ja w niczym pani nie muszę pomagać, mam to gdzieś, niech pani sobie sama szuka tego wiadra. Mam ważniejsze sprawy na głowie.
- To jest skandal! Ja złoże na ciebie skargę.
- Składaj sobie mam to gdzieś. Nie rusza mnie ta skarga.

W międzyczasie oburzona kobieta szuka w torebce czegoś i wyjmuje jakiś notes i ołówek:

- Jak się nazywasz?! Już tu nie pracujesz.
Chciałem powiedzieć, że nawet nie zacząłem ale ograniczyłem się tylko do:
- Proszę sobie spisać z plakietki o ile umie pani czytać.

I spisuje moje imię i nazwisko, i po raz kolejny nie zwraca uwagi na wyraźny napis firmy w jakiej jestem zatrudniony, bo jest on umieszczony nad moimi danymi i nie dociera do kobiety fakt, że ja tutaj nie pracuję.

- Już tu nie pracujesz! Ja znam kierownika!

Odszedłem bez słowa i z uśmiechem na twarzy, bo wyobraziłem sobie jak kobieta dowiaduje się, że nikt taki tutaj nie pracuje.

Carrefour

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 872 (1000)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…