Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#59037

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Choróbsko czaiło się na mnie już prawie 1,5 miesiąca. Jednak w pierwszej kolejności postanowiło przypuścić ataki partyzanckie. Zaczęło się niewinnie, bo od bólu gardła, który trwał dwa, może trzy dni. Potem przyszedł katar, potem lekki kaszel, by w końcu zatoczyć koło i wrócić do bólu gardła, znów kataru, znów kaszlu... Starałam się leczyć domowymi sposobami, z mniejszym bądź większym sukcesem, gdyż "pociągający" domownicy jako chodzące zarazki średnio umożliwiali mi powrót do zdrowia. Aż w końcu choróbsko przypuściło główny atak - wczoraj obudziłam się nie mogąc wydobyć z siebie głosu, na dodatek lekko drżąc od gorączki. Zdecydowałam się w końcu odwiedzić lekarza, coby wypracować skuteczną defensywę. Zgodnie z przewidywaniami, zapalenie krtani. Co przepisała pani doktor? Ketonal, syrop przeciwkaszlowy, tabletki do ssania. Spodziewałam się antybiotyków, skoro doraźne leczenie nie pomagało przez 1,5 miesiąca, o czym pani doktor została poinformowana. I jestem w stanie zrozumieć decyzję o braku antybiotyków jako pozycji na mojej recepcie, sama się wzbraniam przed nimi i traktuję jako zło konieczne. Ale cholera, przepisanie ketonalu przy problemach z żołądkiem, bez leku osłonowego? Przepisanie tabletek na gardło, które zawierają mentol, mimo silnej alergii? Recepta została mi wypisana bez mrugnięcia okiem i oczywiście bez przeczytania mojej karty, gdzie została wymieniona alergia oraz reakcje mojego organizmu na niesteroidowe leki przeciwzapalne, do których należy właśnie ketonal. Zrobiłam aferę, wyszłam z gabinetu, dzisiaj idę do innego lekarza. Mam nadzieję, że on nie będzie się starał wyleczyć afonię ketonalem...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 13 (223)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…