Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#59113

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zrobiłam sobie kilka dni wolnego od pracy. W piątek zapowiedziałam pracownikom, że wracam w środę, na weekend pojechałam do Budapesztu, gdzie po raz pierwszy jako świeżo upieczona obywatelka Węgier wzięłam udział w wyborach parlamentarnych, a na wczoraj i dzisiaj zaplanowałam sobie miły babski relaks. Jednak stało się coś co zburzyło mój spokój i nie do końca pozwala cieszyć się wolnymi dniami.

Wczoraj korzystając z pięknej pogody postanowiłam pójść na spacer na Wawel. Trasę zaplanowałam tak, aby w drodze powrotnej zrobić drobne zakupy na pobliskim bazarku. Tam spotkałam swoją sąsiadkę – miłą starszą panią, która mieszka obok mnie. Wracamy razem i rozmawiamy – takie kobiece ple ple ple; o pogodzie, wiośnie, weekendzie, aż w końcu pada pytanie o węgierskie wybory. Kiedy potwierdzam udział słyszę:

[Sąsiadka]: Ach jak zazdroszczę tej mądrości Węgrom i wspaniałego premiera.
(Prawicowy Fidesz Viktora Orbana po raz kolejny wygrał wybory nad Dunajem i po raz kolejny będzie samodzielnie rządzić.)

Przez chwilę zastanawiam się czy to skomentować. Słyszałam już tą opinię kilka razy i powoli przyzwyczajam się, że dla części Polaków Orban uosabia marzenie o polityku jakiego chcieliby mieć w Polsce i tak naprawdę nie ma znaczenia jaki jest w rzeczywistości a pewnie nawet i 100 Węgrów nie przekonałoby ich, że jest inaczej. Tutaj mam jednak do czynienia z uroczą i kulturalną panią Konstancją, z którą wyświadczamy sobie drobne, sąsiedzkie przysługi - może więc warto spróbować wyjaśnić sytuacje.
[Ja]: Wie pani, dla większości Węgrów to był wybór najmniejszego zła. Orban ma pewne zalety, ale i mnóstwo wad, a polityka jego partii nie zawsze służy Węgrom. Dla wielu alternatywne ugrupowania były jeszcze gorsze, stąd też sukces Fideszu.

W tym momencie oczy pani Konstancji robią się wielkie nawet nie jak spodeczki, ale talerze. I to powinno być dla mnie znakiem ostrzegawczym, ale go zignorowałam. Głupia więc dalej objaśniam – szczegóły sobie tutaj podaruję – chętnych odsyłam do znalezienia informacji w sieci.
W odpowiedzi dowiaduję się, że nie umiem docenić szczęścia jakie mnie spotkało mieć takiego premiera, w związku z czym jestem niegodna paszportu jaki niedawno otrzymałam, prowadzenie własnej firmy doprowadziło do tego, że stałam się egoistką, dla której liczą się tylko pieniądze, przestałam wyznawać podstawowe wartości jakimi powinien kierować się prawy człowiek w życiu itd. itd. Jak się domyślacie miłego pożegnania nie było.

Wczoraj wieczorem pani Konstancja przysłała mi na maila linki do polskich artykułów, wychwalających Orbana.

Dzisiaj przed południem zapukała do moich drzwi z blachą ciasta i przeprosiła, że się wczoraj uniosła. Kiedy miałam ją zaprosić na kawę gotowa zapomnieć o nieprzyjemnym incydencie pani Konstancja oznajmiła mi, że idzie do kościoła, gdzie będzie się modlić między innymi za mnie, bo mój umysł przeżarły lewacko-bolszewicko- żydowskie idee.

Szkoda, że jeszcze mi egzorcysty nie zamówiła. A ciasto jest irytująco pyszne.

Węgry

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (29)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…