Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#59285

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak mi się przypomniało co do kurierów...

Historia dotyczyć będzie znanej i zapewne bardzo "lubianej" przez wszystkich firmy kurierskiej ze szczęśliwą siódemką w nazwie, a wydarzyła się dwa lata temu. Może być trochę długo, ale taka firma :)

Z racji faktu, że mój tata zaczął rok wcześniej pracę jako kierowca ciężarówki, staraliśmy się kupować mu różne przedmioty do owego pojazdu żeby ułatwić mu życie. Tym razem wybór padł na szybkowar, żeby szybko mógł sobie coś przyrządzić i nie tracić za dużo czasu który mógł przeznaczyć na odpoczynek. Allegro, aukcja, zakup, bam! Przesyłka zostanie dostarczona przez kuriera "Siódemkę". No ok, jeszcze nam nie dostarczał, zobaczymy jak to będzie. Mija dzień, dwa, trzy, przesyłki niet. Telefon do sprzedawcy, przesłał potwierdzenie nadania więc to nie jego wina. Ok, czekamy. Tydzień już, przesyłki niet. Zaczęliśmy dzwonić do kuriera- magia, telefon milczy (kto by się spodziewał?). Po dwóch tygodniach dzwonienia i maili które chyba zaczęły im się wysypywać z komputera łaskawie ktoś odbiera:
7: Dzień dobry, kurier "7", w czym mogę pomóc?
[M]ama: dzień dobry, chciałabym się dowiedzieć co się stało z przesyłką taki a taki numer.
7: A nie ma jej.
M: Ale jak to nie ma?
I tu padła odpowiedź która położyła mnie na łopatki i wgniotła na poziom przeciętnego bunkra:
7: A bo tir spłonął.

Po małym piekiełku jakie zorganizowała moja mama z powodu braku kontaktu i jakiejkolwiek informacji o tym że coś się przesyłkom stało łaskawie zgodzili się drugą dostawę gratis nam dać. No ok. Telefon do sprzedawcy, wysyła drugi szybkowar, za darmo, bo za tamten siódemeczka zwróciła kasę.

Domyślacie się co dalej?

Tydzień, niet. Dwa, niet, Trzy, odebrali!
Przesyłki nie ma. Bo nie. Zginęła. Nosz kur.
Telefon do sprzedawcy, wysyła następne, i sam idzie do siedziby firmy rozpętać piekiełko, ze swojej strony zrobiliśmy to samo na infolinii i wysłaliśmy pisemko że w związku z takim traktowaniem rozważamy wysłanie pisma do Rzecznika Praw Konsumenta z opisem sprawy.

I nagle cud!

Dwa dni później przyjeżdża kurier z przesyłką i błaga żeby nic nie wysyłać bo robotę stracą. A to peszek. Odpuściliśmy pismo ale zastrzegliśmy że jak kiedyś będą oni wieźć paczkę i będzie choć doba opóźnienia to mogiła.

Wdzięczny kurier pojechał i od tamtego czasu zawsze jak mają coś dla nas dzwoni pan kurier już z początku trasy że będzie o tej i o tej i faktycznie jest.

Dodatkowy smaczek? Przesyłka nr 2, która "zginęła", w cudowny sposób doszła do nas dwa tygodnie po pierwszej. Czyli można poszukać. Od razu została zwrócona nadawcy, współczuję kurierowi który ją odwoził :)

kurierzy

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (229)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…