Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#59501

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Irlandzcy travellersi.
Spytajcie o nich pierwszego lepszego Irlandczyka-możecie się spodziewać naprawdę solidnej wiązanki. Travellersi żyją w przyczepach kempingowych, które parkują gdzie popadnie. Czy to parking pod Aldim, czy teren jeziora-nieważne. A spróbuj takich przegonić. Twój teren? Ta, Ty podły gnoju, dyskryminujesz ich ze względu na pochodzenie. Nie wierzcie w plotki że Polacy wykorzystują irlandzki system socjalny. Nie płacą rachunków, kradną na potęgę, jeżdżą naprawdę dobrymi samochodami, domy wykończone naprawdę nieźle. A że te ostatnie po roku zamieniają się w ruinę? Phiii, państwo da nowy.

Pracuję w salonie telefonów komórkowych, w Irlandii właśnie. Travellersi są naszymi "ulubionymi" klientami.
1) Promocja: jeżeli podpiszesz umowę na telewizję, dostaniesz tablet i bon do wykorzystania w sklepie. Bon wchodzi na konto po otrzymaniu tabletu.
a) Przychodzi rodzinka A. Chcą tablet, spoko, dzwonimy do dostawcy, trwa sprawdzanie danych i historii kredytowej. Czekamy, po chwili dostaję informację że głowa rodziny A zalega dostawcy z płatnościami na kwotę prawie 300 euro. 'Ale pani, ja się tam wczoraj wprowadziłem...'
Ekhm. Ale panie, w ankiecie na pytanie: jak długo mieszka pan pod tym adresem, odpowiedział: 2 lata :)
Tydzień później żona głowy rodziny przychodzi, dostaje umowę bez problemu. A że dostawca nie dostanie ani grosza? Hm, to już ich problem...
b) Wspomniany tablet. Przychodzi pan, że ma już TV i chce tablet. Spoko, sprawdzam w systemie co i jak i tu zonk. Klient za nic nie wygląda na kobietę, a w systemie, jak byk-pani. Informujemy, że niestety, ale ta konkretna osoba ma wpaść po tablet. Ale nie, nie da się-ona jest na drugim końcu kraju: 3-4 godziny jazdy. Jej nie będzie przez tydzień i on jej chce ten tablet dać. Okeeeejjjj... A tu niespodzianka: pani za godzinę wpada po tablet. Cóż, przez tą godzinę tablety się rozeszły.
2) Telefony na abonament i ubezpieczenie
a) Przychodzi głowa rodziny B. Bierze telefon, najdroższy, najnowszy, w najwyższym abonamencie. Spoko, musimy ruszyć z procedurą. Aplikacja przechodzi bez problemu. Dwa dni później ta sama osoba chce ten sam pakiet i ten sam telefon. Na informację że niestety, ale w tak krótkim czasie nie może wziąć drugiego abonamentu reaguje złością.
b) Przychodzi kuzyn B. Do podpisania kontraktu potrzebujemy: dowodu ze zdjęciem, potwierdzenia adresu (wyciąg z banku lub rachunek max. 3 miesięczny) i danych bankowych. Niektóre sieci są dość restrykcyjne jeżeli chodzi o w/w wymienione dokumenty.
B został poinformowany czego potrzebuje. Zamiast potwierdzenia adresu-potwierdzenie z banku, że założył konto. Przychodzi średnio co kilka dni, mając nadzieję że zasady się zmienią i durna baba sprzeda mu ten telefon. No niestety drogi panie, to se ne da.
c) Ubezpieczenie. Fajna sprawa, zwłaszcza że roczne ubezpieczenie wychodzi taniej niż naprawa wyświetlacza w telefonach.
Jeżeli kupicie telefon, pierwsze dwa tygodnie ubezpieczenia są za darmo, jeżeli nie zrezygnujecie, po tym czasie normalnie schodzi kasa z konta. Jeżeli telefon zgubicie itp-opłata za nowy wynosi 50 euro.
Pan C wziął telefon, z ubezpieczeniem. Po tygodniu przyszedł, że zgubił telefon. Rusza cała machina z ubezpieczeniem. Pan C wielce zdziwiony, bo jak to, dwa tygodnie za darmo i ja mam za to płacić? Cóż, zapłacił, wyszedł. Po tygodniu przyszedł z żoną że im nasza firma bezprawnie pobiera kasę z konta.
3. Kradzieże
Kradzieże w wykonaniu travellersów-majstersztyk. Jak babcię kocham, Tusk się jeszcze od nich sporo może nauczyć. Nasza ulubiona 'klientka' (cudzysłów dlatego, że pani ma zakaz wstępu praktycznie wszędzie). Kobieta nie ma prawej ręki od łokcia w dół. Wierzcie lub nie, kradnie za pięciu. Nam prawie zakosiła Beatsy, jednak coś nie poszło. Najbardziej piekielne w tym jest to, jak się zachowuje irlandzka policja, czyli Gardai.
Na wezwania, że travellersi znowu nam jakiś sprzęt ukradli po prostu nie reagują. Nam z kolei nie uśmiecha się płacić za ich fanty z własnej premii.
4) Potomstwo
Wchodzi familia do sklepu. Mama, tata i kilkoro dzieci. Dzieci robią w sklepie raban: przestawiają akcesoria, tłuką w żelazną ściankę, drą ryje. Co rodzice?

NIC. Absolutnie nic. Zwróć takim uwagę, a możesz spodziewać się wezwania do sądu i ostrej zadymy z nimi...
Drodzy czytelnicy,
wątpię że moje wypociny są dla was piekielne ale:
-nie mogę odmówić podpisania kontraktu z travellersem, mimo iż wiem, że sieć ani centa nie zobaczy
-jeżeli podpiszę kontrakt z osobą która jest podejrzana, mogę mieć kłopoty
-sieci z kolei, mają swoją czarną listę. Najbardziej piekielne jest to, że nie zawsze proszą o depozyt. Oni nie muszą, ja nie mogę. :/


Zapytajcie znajomych, którzy mieszkają w Irlandii co sądzą o tej dość specyficznej grupie.

A ja jeszcze nie raz o nich wspomnę, bo to temat-rzeka :)

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (282)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…