Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Metallinka

Zamieszcza historie od: 9 września 2011 - 21:31
Ostatnio: 14 lutego 2017 - 23:09
O sobie:

Mała, wredna cholera ;)

  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 414
  • Komentarzy: 42
  • Punktów za komentarze: 295
 
zarchiwizowany

#59525

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Klientka, której konkurencji obawia się sam diabeł
Wczoraj miałam zamknięcie sklepu, czyli miałam kończyć o 19, kolega skończył godzinę wcześniej. Robiłam umowę z jednym klientem, gdy po 18 wparowała do sklepu Baba. Kolega już kasetkę policzył, zbiera się do domu, ale zapytał w czym może pomóc. Babsztyl na to, że chce umowę na internet mobilny. Spoko, odesłał ją do mnie. Jako że byłam zajęta poprzednim klientem, poprosiłam ją żeby chwilę poczekała. Po kilku minutach kumpel stwierdził, że on przejmie mojego klienta, a ja się zajmę kobietą. Podchodzę i grzecznie pytam: czy mogłabym prosić pani dokument ze zdjęciem? Na to ona: weź k***a co chcesz bylebyś mnie w końcu k***a obsłużyła w tym j***anym sklepie.

Jak babcię kocham, wmurowało mnie. Reszta wizyty przebiegła strasznie. Pani się nie podobało nic. To, że musiała czekać (z jednej strony rozumiem, z drugiej-to nie fast food), wyzywała nas, stwierdziła że jesteśmy beznadziejni, nie chciała odpowiedzieć na żadne pytanie, a sieć z którą umowę podpisywała jest bardzo dociekliwa. Za nią stał mój ulubiony klient, który próbował ją uspokoić. Babsztyl stwierdził, że jakbyśmy pracowali w jej firmie to by nas już dawno wywaliła, że nie nadajemy się na sprzedawców. Ogólnie było niemiło. Spisała dane kolegi, odgrażała się że jeszcze wróci. Czekamy na skargę do centrali. Mamy o tyle dobrze, że możemy dodać notatkę do jej transakcji. Jesteśmy jeszcze w o tyle dobrej sytuacji, że nasi klienci nas oceniają na bieżąco. Przeważają zachwyty. Na ponad 100 transakcji trafiły się 2 kiepskie oceny.
Dzisiaj się tylko zastanawialiśmy, dlaczego my ją w ogóle obsłużyliśmy.
Ma 2 tygodnie na wypróbowanie urządzenia w domu. My trzymamy kciuki, żeby wszystko działało, a po dwóch tygodniach się rypło :)

sklepy

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 134 (282)
zarchiwizowany

#59501

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Irlandzcy travellersi.
Spytajcie o nich pierwszego lepszego Irlandczyka-możecie się spodziewać naprawdę solidnej wiązanki. Travellersi żyją w przyczepach kempingowych, które parkują gdzie popadnie. Czy to parking pod Aldim, czy teren jeziora-nieważne. A spróbuj takich przegonić. Twój teren? Ta, Ty podły gnoju, dyskryminujesz ich ze względu na pochodzenie. Nie wierzcie w plotki że Polacy wykorzystują irlandzki system socjalny. Nie płacą rachunków, kradną na potęgę, jeżdżą naprawdę dobrymi samochodami, domy wykończone naprawdę nieźle. A że te ostatnie po roku zamieniają się w ruinę? Phiii, państwo da nowy.

Pracuję w salonie telefonów komórkowych, w Irlandii właśnie. Travellersi są naszymi "ulubionymi" klientami.
1) Promocja: jeżeli podpiszesz umowę na telewizję, dostaniesz tablet i bon do wykorzystania w sklepie. Bon wchodzi na konto po otrzymaniu tabletu.
a) Przychodzi rodzinka A. Chcą tablet, spoko, dzwonimy do dostawcy, trwa sprawdzanie danych i historii kredytowej. Czekamy, po chwili dostaję informację że głowa rodziny A zalega dostawcy z płatnościami na kwotę prawie 300 euro. 'Ale pani, ja się tam wczoraj wprowadziłem...'
Ekhm. Ale panie, w ankiecie na pytanie: jak długo mieszka pan pod tym adresem, odpowiedział: 2 lata :)
Tydzień później żona głowy rodziny przychodzi, dostaje umowę bez problemu. A że dostawca nie dostanie ani grosza? Hm, to już ich problem...
b) Wspomniany tablet. Przychodzi pan, że ma już TV i chce tablet. Spoko, sprawdzam w systemie co i jak i tu zonk. Klient za nic nie wygląda na kobietę, a w systemie, jak byk-pani. Informujemy, że niestety, ale ta konkretna osoba ma wpaść po tablet. Ale nie, nie da się-ona jest na drugim końcu kraju: 3-4 godziny jazdy. Jej nie będzie przez tydzień i on jej chce ten tablet dać. Okeeeejjjj... A tu niespodzianka: pani za godzinę wpada po tablet. Cóż, przez tą godzinę tablety się rozeszły.
2) Telefony na abonament i ubezpieczenie
a) Przychodzi głowa rodziny B. Bierze telefon, najdroższy, najnowszy, w najwyższym abonamencie. Spoko, musimy ruszyć z procedurą. Aplikacja przechodzi bez problemu. Dwa dni później ta sama osoba chce ten sam pakiet i ten sam telefon. Na informację że niestety, ale w tak krótkim czasie nie może wziąć drugiego abonamentu reaguje złością.
b) Przychodzi kuzyn B. Do podpisania kontraktu potrzebujemy: dowodu ze zdjęciem, potwierdzenia adresu (wyciąg z banku lub rachunek max. 3 miesięczny) i danych bankowych. Niektóre sieci są dość restrykcyjne jeżeli chodzi o w/w wymienione dokumenty.
B został poinformowany czego potrzebuje. Zamiast potwierdzenia adresu-potwierdzenie z banku, że założył konto. Przychodzi średnio co kilka dni, mając nadzieję że zasady się zmienią i durna baba sprzeda mu ten telefon. No niestety drogi panie, to se ne da.
c) Ubezpieczenie. Fajna sprawa, zwłaszcza że roczne ubezpieczenie wychodzi taniej niż naprawa wyświetlacza w telefonach.
Jeżeli kupicie telefon, pierwsze dwa tygodnie ubezpieczenia są za darmo, jeżeli nie zrezygnujecie, po tym czasie normalnie schodzi kasa z konta. Jeżeli telefon zgubicie itp-opłata za nowy wynosi 50 euro.
Pan C wziął telefon, z ubezpieczeniem. Po tygodniu przyszedł, że zgubił telefon. Rusza cała machina z ubezpieczeniem. Pan C wielce zdziwiony, bo jak to, dwa tygodnie za darmo i ja mam za to płacić? Cóż, zapłacił, wyszedł. Po tygodniu przyszedł z żoną że im nasza firma bezprawnie pobiera kasę z konta.
3. Kradzieże
Kradzieże w wykonaniu travellersów-majstersztyk. Jak babcię kocham, Tusk się jeszcze od nich sporo może nauczyć. Nasza ulubiona 'klientka' (cudzysłów dlatego, że pani ma zakaz wstępu praktycznie wszędzie). Kobieta nie ma prawej ręki od łokcia w dół. Wierzcie lub nie, kradnie za pięciu. Nam prawie zakosiła Beatsy, jednak coś nie poszło. Najbardziej piekielne w tym jest to, jak się zachowuje irlandzka policja, czyli Gardai.
Na wezwania, że travellersi znowu nam jakiś sprzęt ukradli po prostu nie reagują. Nam z kolei nie uśmiecha się płacić za ich fanty z własnej premii.
4) Potomstwo
Wchodzi familia do sklepu. Mama, tata i kilkoro dzieci. Dzieci robią w sklepie raban: przestawiają akcesoria, tłuką w żelazną ściankę, drą ryje. Co rodzice?

NIC. Absolutnie nic. Zwróć takim uwagę, a możesz spodziewać się wezwania do sądu i ostrej zadymy z nimi...
Drodzy czytelnicy,
wątpię że moje wypociny są dla was piekielne ale:
-nie mogę odmówić podpisania kontraktu z travellersem, mimo iż wiem, że sieć ani centa nie zobaczy
-jeżeli podpiszę kontrakt z osobą która jest podejrzana, mogę mieć kłopoty
-sieci z kolei, mają swoją czarną listę. Najbardziej piekielne jest to, że nie zawsze proszą o depozyt. Oni nie muszą, ja nie mogę. :/


Zapytajcie znajomych, którzy mieszkają w Irlandii co sądzą o tej dość specyficznej grupie.

A ja jeszcze nie raz o nich wspomnę, bo to temat-rzeka :)

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (282)

1