Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#59761

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W moim życiu było małi piekielnych sytuacji, ale teraz czara się przelała. Jestem w poniedziałek w szkole. Można by było powiedzieć, że to dzień jak co dzień. Jednak ku uciesze całej naszej szkolnej hołoty wywieszono plakat. Jaki plakat? Ano ogłaszający dyskotekę, która miała odbyć sie nazajutrz. Z dziewczynami z klasy planowałyśmy odpały (hymm taki nasz dyskotekowy zwyczaj).
Wtorek. Dyskoteka o 16. Lekcje się kończą 12:30. A więc całe 3,5 godziny na przygotowanie. Przyszłyśmy na wyznaczoną godzinę. Dj jest. Kula na suficie jest. Światełka dyskotekowe są. Jednak jest coś dziwnego. Nauczyciele (jakby bez nich nie mogło się obejść). Jedna dała szczególnie w kość. Tyle słowem wstępu.

Sytuacja 1:
Idziemy sobie do łazienki kulturalnie nikomu nie wadząc, w celu zamówienia pizzy (jedzenie trzeba samemu zorganizować, a do łazienki dlatego bo tam cisza i spokój). Kunica* (nauczycielka) się na nas wydarła, że gdziemy łazimy i po co.
Na to jej odpowiedziałam
- Chcemy zamówić pizze i nigdzie nie kursujemy bo idziemy do łazienki pierwszy raz od początku imprezy!
- Pizze?!
- Taki placek z ciasta drożdowego na słono z dodatkami...
- Wiem co to jest gówniaro, ale nie możecie
- Dlaczeguż to? Zapytałaśmy się pani X (dyrektorka) czy możemy ona się zgodziła,a więc robimy to legalnie

Kunica wymiękła.


Sytuacja 2:
Od sytuacji numer 1 Kunica nie dawała nam spokoju i uwaga uwaga, zamknęła salę, w której odbywała się dyskoteka na klucz. Dlaczego? Bo nikt nie tańczy. Dlaczego? Bo Dj ogłosił przerwę. I tak koniec końców skakałyśmy przez okno, na deszcz, w bluzkach na ramiączkach bo kurtki siedziały grzecznie w szatniach. Nie było by to dziwne gdyby nie fakt, że sala ta znajdowała się na 3 piętrze. Dobrze, że to nie była ta sala, w której zwykle organizowano dyskoteki bo okna z tamtej sali wychodziły na beton, a z tej na trawę. Mimo wszystko skakanie z 3 piętra w koturnach nie jest przyjemne. A teraz najlepsze. Kunica stała pod oknem i się śmiała. Miała nasze kurtki w rękach i wyrzuciła je gdzieś na jakieś pole i szukałyśmy ich dobrą godzinę, tylko jedna koleżanka miała taką czarną skórzaną ramoneskę i ona miała szczęście bo nie zostawiła kurtki w szatni.

Sytuacja 3:
Zjadłyśmy pizzę, która nam dowieźli i poszłyśmy szukać kurtek. Chłopaki z naszej klasy są o tyle w porządku, że poszli nam pomóc. Nasza klasa stanowiła przewagę na tej dyskotece, więc Kunica postanowiła skończyć imprezę. Wróciłyśmy zwycięsko dzierżac zguby w rękach.
- Dyskoteka skończona- rzuciła Kunica
- Jak skończona to się zawijamy- powiedziałam
- Najpierw musicie się wytłumaczyć tej hołocie
- Dlaczego my a nie pani?!
- Nie będizesz mi tu rozkazywać gówniaro
- Ja pani nie rozkazuję ja tylko pytam- uśmiechnęłam się ironicznie
- Ty mała suko idź i tłumacz się przed nimi
- Nie!
- Masz to zrobić
Poszłam sobie bo nie miałam zamiaru się z nią kłócić. Z opowiadań dziewczyn słyszałam, że Kunica zamknęła szkołę i tym, którzy zamówili pizze, a jeszcze im nie przywieźli kazała czekać i marznąć i moknąć w deszczu.

*Kunica to jej przezwisko, prawdziwego nazwiska nie podam z oczywistych względów

szkoła

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -31 (39)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…