Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany
Historia Mijanou przypomniała mi, że komunijni wariaci istnieli także w czasach, gdzie najdroższym prezentem dla dziecka na komunię był zegarek.

Komunię przyjmowałam na początku lat 90, moja mama nie pracowała, a poza mną w domu harcowało dwóch braci. Rodziców nie było stać na zakup sukienki, więc moja ciocia zaoferowała się, że uszyje mi suknię za darmo. Sukienka była ładna, ale skromna, zwłaszcza że wtedy była moda na "miniaturową pannę młodą".

Rok później, moja kuzynka, jedynaczka, miała przyjąć komunię. Moja mama zaproponowała jej matce, aby wzięła od nas sukienkę za darmo - była czysta, zadbana i w bardzo dobrym stanie. Ciotka odpowiedziała dosadnie "Ja chcę inną suknię dla mojej Joasi, żeby nie wyglądała jak uboga krewna". Uraza oczywiście była, nie tylko ze strony mojej mamy, ale także drugiej cioci, która odmówiła uszycia kolejnej sukienki. Rodzice kuzynki kupili suknię, w której księżniczka krwi mogłaby spokojnie mogłaby wziąć ślub.


Suknia to kwestia gustu, jednak jak można być tak nieczułym?

Komunijna rewia mody

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 151 (305)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…