Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59813

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z niedzieli o tym jak to trzeba uważać na zbyt uprzejmych panów taksówkarzy.

Nikomu nie uwłaczając, ani siebie nie wychwalając, ale urodziłam się i wychowałam w Warszawie. Prawko zrobiłam dość wcześnie, ale nawet wcześniej lubiłam tak zwyczajnie włóczyć się po mieście, czy to autobusami, czy to pieszo - także miasto dość dobrze znam.

Tak się akurat złożyło, że w niedziele miałam egzamin, a że nieszczęścia chodzą parami to po podejściu do auta okazało się, że mam flaka. Trudno. Pojadę komunikacją. Jak na złość bieg na trasie. Pozostaje taksówka. Udało mi się złapać Pana w czerwonym polonezie. Jako, że dość często słyszy się ostatnio o nieuczciwych przewoźnikach, na szybko przypomniałam sobie co takiego powinna mieć prawdziwa taksówka. Pan wszystko miał, także nieco spokojniejsza wsiadłam i podałam adres docelowy.

Rozmawiało się nadzwyczaj miło, choć Pan aż nadto wypytywał o moją pracę i studia. Na część pytań odpowiedziałam inne grzecznie pominęłam.
Nie wiem co Panu zasugerowało, że mogę być przyjezdna, ale po dojechaniu do celu, po około 6km zakrzyknął 59zł.

[J]a (będąc w lekkim szoku)- Słucham? Dlaczego tak drogo?
[K]ierowca- No wie Pani. Niedzielna stawka plus stawka postojowa.
[J] wbijając wzrok w cennik - Ale tu jest napisane, że opłata postojowa wynosi 8 zł - tu wskazuje na cennik na oknie - A opłata w niedzielę wynosi 3,50zł/km. Nawet jeśli przejechalibyśmy 10km, a tyle nie było to i tak nie wyjdzie Panu tyle ile Pan powiedział.
Facet lekko spanikowany.
[K] - Ale był bieg! Musiałem jechać na około.
Na to się we mnie zagotowało.
[J] - Proszę Pana. Wcale nie jechał Pan naokoło, bo wybrał Pan trasę krótszą niż autobusowa, a tak się składa, że właśnie nią miał się odbyć bieg. Proszę o paragon.
[K] - Pani Kochana, ale mi się taksometr zawiesił!
Mi nieubłaganie zbliża się czas egzaminowania, ale złe diabliki nie dają za wygraną.
[J] - Skoro się Panu zawiesił to ja zadzwonię po Policję, może pomogą Panu z tym urządzeniem.
Oczywiście czasu na funkcjonariuszy nie miałabym czekać, ale widok purpury na twarzy Pana poprawił mi nieco humor.
Wiem, że siedzenie na taksówce to ciężki kawałek chleba i auto na powietrze nie jeździ, wyjęłam więc 35 zł (standardową kwotę, którą czasem płacę za tę trasę), dałam Panu i wysiadłam z pojazdu. Pan nie protestował.

Także uwaga na czerwonego poloneza - ponoć ostatniego takiego w Warszawie na taksówce. Jeśli kwota za przejazd wyda się wam dziwnie wysoka proście o paragon!

taksówka w Warszawie

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 576 (614)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…