Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59907

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak Kargul z Pawlakiem, czyli "O co tu właściwie chodzi?".

Moi rodzice mają pole. Na polu posadzone są drzewka owocowe - może kiedyś będzie z tego sad. Kiedyś, bo póki co sarny, zające i inna wciąż biegająca dziczyzna regularnie zżera korę i drzewka usychają. Nie pomogły specjalne otoczki na pniach, nie pomogło pokrywanie drzewek maścią ochronną, nie pomogły żadne mniej lub bardziej profesjonalne sposoby walki z dzikimi darmozjadami. Drzewka nadal są albo obdzierane z kory, albo złośliwie wręcz wykopywane, łamane i tak zostawiane. W końcu rodzice postanowili pole ogrodzić - przedsięwzięcie było odkładane w czasie ze względu na wielkość pola i, co za tym idzie, koszty związane z zakupem słupków i siatki. Pieniądze wreszcie się jednak znalazły i decyzja zapadła. Tata wyznaczył linię ogrodzenia i...

I się zaczęło.

Pole nasze leży między dwoma innymi polami, które należą do jednego gospodarza, pana Piekielnego. Pan Piekielny ma we wsi około 200 ha ziemi i chyba mu ilość hektarów padła na głowę. Akurat w czasie, kiedy tata wyznaczał linię ogrodzenia, Piekielny był na swoim polu. Przyszedł do mojego taty pogadać, zapytał co ten robi. Kiedy dowiedział się, że tata chce pole ogrodzić, nie był zachwycony, ale spokojny. Zapytał, czy tata mógłby ogrodzenie postawić 20 cm dalej, tak aby mógł zawracać ciągnikiem z maszyną tak, jak do tej pory - czyli zahaczając o nasze pole (granica między polami jest bardzo wąska, nie ma tam słynnej miedzy, o którą można by się kłócić;)). Tata stwierdził, że nie ma z tym większego problemu, 20 cm go nie zbawi. Uścisnęli ręce na potwierdzenie umowy i rozeszli się do swoich zajęć.
Kilka godzin później, wieczorem, tata wracał z pola do domu. Na ulicę wybiegł Piekielny, cały zdenerwowany, zaczął na tatę machać, żeby się zatrzymał. I mówi:

- Ja się nie zgadzam!! Tak nie może być!! Jak ja będę zawracał z maszynami?? Nie zgadzam się na ogrodzenie!! We wtorek będzie u ciebie na polu komisja!! Radca prawny z województwa!! Tak nie może być!!

I poszedł.

Tata mój, nieźle zaskoczony, pojechał do domu. A we wtorek faktycznie była komisja... Dwóch Krewnych i Znajomych Królika, czyli Piekielnego. Z tego co pamiętam, to byli to burmistrz i jakiś doradca budowlany, nie wiem dokładnie, więc nie będę zmyślać. Obaj z gminy (co się stało z województwem?). Przyszli, popatrzyli, stwierdzili, że linia ogrodzenia wyznaczona jest 20 cm od granicy pola, czyli tak, jak Piekielny sobie życzył. Na co ten się zapowietrzył i stwierdził, że wcale nie tak, jak sobie życzył, bo on chciał... 40cm dalej!

Sprzeczki, jaka się wywiązała nie przytoczę, bo nie wiem, jak wyglądała. Wiem za to, że jeden z panów z Wielkiej i Poważnej Komisji podpowiedział Piekielnemu, że może on przecież moich rodziców do sądu podać. Bo przez zaplanowane ogrodzenie nie będzie mógł w pełni i bez przeszkód uprawiać swojego pola. Co też Piekielny ma zamiar zrobić - tyle przynajmniej wykrzyczał do mojego taty.

Potwierdził swój zamiar też w rozmowie telefonicznej ze znajomą moich rodziców, która podjęła się roli rozjemcy w tej dość głupiej sprawie. Piekielny idzie w zaparte - on się nie zgadzał na 20 cm, on chce 40, a najlepiej, żeby żadnego ogrodzenia nie było i on idzie do sądu. Żadne argumenty nie trafiają, a sam Piekielny z moim tatą już nawet nie chce rozmawiać i odwraca się na ulicy w drugą stronę, jeśli zobaczy któreś z moich rodziców.

I teraz tak: Rodzice mieliby większe szanse na wygranie tej sprawy, gdyby to oni byli stroną pozywającą. Nie mogą zaś nią być, bo nie ma czegoś takiego, jak pozew tak na wszelki wypadek;). To moi rodzice stawiają ogrodzenie, nie Piekielny i to on w tej sytuacji jest "pokrzywdzony", więc to on może pozwać ich.

Zabawne jest to, że gdyby mój tata złośliwie postawił ogrodzenie dokładnie na granicy między polami, to Piekielny nic nie mógłby zrobić. Wtedy byłoby to "dobro wspólne" i obaj - tak mój tata, jak i Piekielny mieliby obowiązek o nie dbać. Tata mój jednak po pierwsze nie należy do osób mocno złośliwych i idących w zaparte, a po drugie nawet nie ma okazji Piekielnego takim rozwiązaniem postraszyć - bo jak już wspomniałam, ten nie mówi już moim rodzicom nawet "Dzień dobry".

A taką miałam nadzieję, że wiejskie absurdy nas jakoś ominą...

wsi_spokojna_wsi_wesoła

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 306 (398)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…