Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60226

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znacie ten typ człowieka, który twierdzi, że wszystko mu się należy, ale nic nie musi robić?

Moi dziadkowie jakieś trzydzieści lat temu za grosze kupili działkę budowlaną nad zalewem w B., dobre pięćdziesiąt kilometrów od domu. Cud, miód, malina - jezioro, cisza i spokój, bo nikt więcej działeczki w tej miejscowości nie posiadał.

Z czasem zaczęli tu zjeżdżać znajomi, znajomi znajomych, najpierw w odwiedziny, później często sami wykupowali działki. Pomoc sąsiedzka pełną parą, dziadek złota rączka - wszystko u niego na działce postawione jego rękoma, przy naprawdę niewielkim nakładzie pieniędzy. Innymi słowy - wszystko pięknie.

Istny szał na kupowanie działek w tym miejscu nastał jakieś 6-7 lat temu. W ciągu roku wyrosło jakieś dwadzieścia domków, a w tym domek [P]iekielnego.

AKT PIERWSZY.

Zaczęło się niewinnie. W większości takich miejsc powstają stowarzyszenia, mające za zadanie utrzymać względny porządek. Piekielny jednak nie miał zamiaru do stowarzyszenia się przyłączać - trudno, jego wybór. Tymczasem stowarzyszenie pozbierało składki i udało się za bardzo niewygórowaną cenę załatwić dostęp do wody z licznikiem (dzielony równo na wszystkich członków stowarzyszenia) oraz wywózkę śmieci (odpłatną).

Jak można się domyślić, Piekielny był do korzystania pierwszy, do płacenia ostatni. Początkowo ludzie tolerowali tę reklamówkę śmieci więcej i zdarzało się klucz od "szafki" z wodą pożyczyć - toć to nie zbiedniejemy od tych pięciu litrów wody.... Pożyczanie szybko się skończyło - okazało się, że Piekielny dorobił sobie klucz i przed sezonem, kiedy ludu praktycznie nie było, pod nasz kranik podłączył sobie wąż i używał wody przy budowie swojego domku. Wściekły tłum jakoś zdołał przekonać Piekielnego do opłacenia rachunku opiewającego na kwotę bagatela pięciuset złotych i sprawa ucichła.

AKT DRUGI.

Pożyczanie. Bo jak już wybudował domek, to i środek trzeba elegancko zrobić! Najpierw troszkę rozpuszczalnika, a może jakiejś farbki sąsiad ma? Bo ja widzę, że sąsiad tutaj ma dwa takie same klucze, to ja bym sobie jeden wziął, bo nie mam, to by mi się przydał!

Mój dziadek akurat wtedy też remontował swój domek. Udało mu się kupić panele, a że zostały dwie czy trzy całe paczki, miał oddać je do marketu budowlanego. Zostawił panele w schowku pod domkiem, wrócił trzy dni później z kolegą i większym autem (jeszcze wtedy jeździł Maluszkiem) a tu zonk! Paneli nie ma. Sprawa zgłoszona, ale nikt nic nie widział, ani nie słyszał. Dziadek jakoś przebolał stratę, chociaż zły był jak diabli, bo jednak panele trochę kosztowały. Nie minęło pół roku, Piekielny potrzebował z czymś w domku pomocy. Dziadek wszedł i zrobił się purpurowy. Tak, zgadliście - skradzione panele. A raczej część podłogi wyłożona tymi panelami, a reszta przykryta linoleum. Rabanu narobił co nie miara, Piekielny z łaską i oburzeniem oddał mu pieniądze ("pan już skończył remontować, to co miały leżeć i się marnować!"). Większość sąsiadów zerwała wszelakie kontakty z Piekielnym.

AKT TRZECI.

Śmieciarz. Nasza działka graniczy bezpośrednio z lasem. Przyjeżdżamy w weekend, a naszym oczom, tuż przy płocie ukazuje się góra śmieci - styropian, folia, puste puszki po farbie. Nie zgadniecie, kto jako jedyny w całej okolicy, robił remont....
Policja wezwana, Piekielny się wypiera. Na odchodne rzuca się do mojego dziadka z łapami, krzycząc:
[P]: Ty **uju! Jeszcze mnie popamiętasz!

AKT CZWARTY.

Nad wodą. Dużo ludzi wybudowało sobie pomosty. Nie ma problemu ze skorzystaniem z któregokolwiek, po ludzku się pyta i tyle. Piekielny oczywiście pomostu robić sam nie będzie, bo "za dużo pieniędzy i nie ma siły". I przypiął się do pomostu mojego dziadka. Początkowo to nie przeszkadzało - ot, łódka przypięta do jednego z filarów. Piekielny jednak zaczął się poczuwać do pomostu - któregoś dnia schodzimy, a tam puszki po piwach, paczki po chipsach, a oprócz tego piękne dziury w linoleum i reszta tego, co było świeczką. Następnego dnia, późnym wieczorem sprawców udało się złapać dosłownie "na gorącym uczynku" - o godzinie dwudziestej trzeciej zeszliśmy powędkować, a na pomoście córeczka Piekielnego z jej chłopcem w radosnym uniesieniu. Awanturę po tej sytuacji słychać było chyba nawet w sąsiednim miasteczku, a Piekielny obraził się tak bardzo, że nawet łódkę odpiął od naszego pomostu.

Dzisiaj, po niespełna dwóch latach od tamtego wydarzenia, spotkałem się z Piekielnym oko w oko. Z samego rana, próbował wyciągnąć z dziadkowej łódki akumulator.
[P]: Bo wam, dziadkowskie żmije, to szkoda trochę prądu pożyczyć biednemu sąsiadowi! Sk**wysyny jedne, złodziejskie nasienie! Kradną i mają! W d*pę sobie wsadź ten akumulator, ch*ju pier*olony!!!

Tym razem chyba jednak skończy się w sądzie...

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1199 (1237)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…