Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60388

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedy rozpoczynałam pracę w OPS, liczyłam się z tym, że początki mogą być trudne. Nie spodziewałam się jednak, że największe problemy wynikać będą ze spraw organizacyjnych.

Przed pierwszym dyżurem zostałam uprzedzona, że chętnych może być sporo, ponieważ przez prawie trzy miesiące punkt konsultacyjny był zamknięty, a zapisy nie są prowadzone.
No cóż, bywa i tak. Przecież sobie poradzę!

Odebrałam z portierni klucze, kieruję się do korytarza na końcu którego znajduje się mój gabinet.
"Sporo" było delikatnym niedopowiedzeniem. Korytarz wypełniony ludźmi. Spora grupa tłoczy się pod samymi drzwiami na zasadzie "kto większą powierzchnią ciała dotyka drzwi, wygrywa".

Spięłam się w sobie i zaczęłam się przepychać.
- Przepraszam! Przepraszam, potrzebuję przejść żeby...
- No gdzie się pchasz! Kolejka tu jest! Starsi mają pierwszeństwo! Kultury trochę! - przekrzyczało mnie kilka głosów.
- Ale ja... - uniosłam trochę głos by wszyscy mnie usłyszeli.
- NA KONIEC I CZEKAĆ! I TO JUŻ! - wrzasnęło na mnie babsko i przegoniło ręką.

Dobrze. Poczekam.
Usiadłam na krzesełku przy samych schodach. Minęło 5 minut, minęło 10, 15.
"Gdzie to babsko?", "Jak można tak się spóźniać, tu ludzie czekają!", "Nowa, trzeba ją będzie nauczyć chodzić jak w zegarku", "Głupia pipa ludzi nie szanuje...", "Ja to bym takiej dał!".

20 minut po czasie ktoś przyprowadził sekretarkę.
- Pani Zuzanno, dlaczego pani tutaj siedzi?!- wytrzeszczyła oczy, widząc mnie nadal spokojnie siedzącą na krzesełku, gdzie wygonił mnie tłum.
- A czekam na tą nową pipę. Da pani wiarę, że spóźnia się już prawie pół godziny?!

Rozstąpili się jak Morze Czerwone.

OPS

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 858 (1016)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…