Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60638

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W czasach, których uczęszczałam do liceum i na studia licencjackie, dorabiałam sobie w cukierni (nie kawiarni - byliśmy głównie nastawieni na sprzedaż ciast, a lody i kawy na miejscu + kilka stolików to efekt uboczny. Do tego samoobsługa ;)) w pewnej turystycznej miejscowości w Beskidzie śląskim. Ten kto pracuje/pracował w gastronomii doskonale wie jak piekielni mogą być klienci ;)

1) Lody wydawaliśmy dopiero po zapłaceniu ich w kasie, czyli: klient podchodzi do kasy, płaci i z rachunkiem wybiera się do stoiska z lodami. Na lodówce ogromny napis "Lody wydajemy po zapłaceniu w kasie". Ale po co czytać. Ogromna kolejka do kas, taka sama do lodów. Wydaję, wszystko pięknie. Podchodzi kobita na oko 35 lat. Podaje smaki lodów, ja proszę o rachunek. Ona, że jeszcze nie zapłaciła, bo nie chce jej się w tej dużej kolejce. Mówię, że bez rachunku nie wydam, ona oczy jak 5zł i z wrzaskiem, że ona nie ma zamiaru stać w kolejce, że mam jej to wydać i koniec (chciała lodów dla 5 osób). Tłumaczę, że nie mogę wydać towaru przed zapłaceniem, bo zawsze można trafić na kontrolę za skarbówki, kary itd. Odeszła z wielkim fochem w akompaniamencie ludzkich narzekań na nią.

2) Klient składa zamówienie: parę kaw, ciastka, soki wyciskane. Zapłacił, zadowolony z uśmiechem na twarzy: "Siedzimy przy stoliku tam i tam" i odszedł. Koleżanka nie zdążyła poinformować go, że jest samoobsługa (oczywiście były sytuacje, że niosłyśmy zamówienie do stolika: starsze małżeństwo z laskami, pani na wózku itd.). Zamówienie więc zostało na ladzie a po 10min wpada zdenerwowany klient i krzyczy, że mamy mu natychmiast zanieść zamówienie do stolika (nad nami duży napis drukowanymi literami "samoobsługa", próbuje nas straszyć szefem, swoimi znajomościami itd. W końcu uspokoił go jakiś inny klient paroma dobitnymi słowami.

3) Godzina 19:50, na ladzie informacja, że na miejscu sprzedajemy tylko do 19:45. Klient podchodzi, zamawia, 5 kaw latte i dwa soki z marchewki. Po poinformowaniu go o tym, że kawy dostanie, ale na wynos, a marchewka skończyła się jakiś czas temu, zrobił się cały czerwony na twarzy, powiedział, że jak nie dostanie zamówienia na miejscu, to zadzwoni do szefa. Nie dostał. Nie zadzwonił. Z rodzinką siedzieli przy stoliku na tarasie o suchym pysku do 20:40. Czynne mamy do 20.

gastronomia

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 366 (442)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…