W Instytucji, w której pracuję, wszelkie drzwi otwierane są kartami magnetycznymi. "Magiczność" drzwi działa w obie strony, czyli jeśli nie da się gdzieś bez karty wejść, to nie da się też i wyjść.
Chodzi głównie o bezpieczeństwo bajecznie drogiego sprzętu, ale każdy ma też gdzieś z tyłu głowy świadomość, że gdyby jakiś domorosły terrorysta chciał zrobić coś głupiego, parę rzeczy mogłoby mu się przydać.
Jeden chłopak wpadł jednak kiedyś na genialny plan. Miał w zwyczaju pracować do późnej nocy i gdy wychodził zmęczony, najwyraźniej przyłożenie karty do czytnika już go przerastało.
Naciskał więc magiczny zielony guzik z uciekającym ludzikiem, który jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki odblokowywał wszystkie drzwi. W dodatku odblokowywał je nieodwracalnie, czyli do momentu przyjazdu administratora i boga od komputerów.
W tym wszystkim zrywanie Bogu ducha winnych ludzi noc w noc z łóżek jest chyba najmniej piekielne.
Chodzi głównie o bezpieczeństwo bajecznie drogiego sprzętu, ale każdy ma też gdzieś z tyłu głowy świadomość, że gdyby jakiś domorosły terrorysta chciał zrobić coś głupiego, parę rzeczy mogłoby mu się przydać.
Jeden chłopak wpadł jednak kiedyś na genialny plan. Miał w zwyczaju pracować do późnej nocy i gdy wychodził zmęczony, najwyraźniej przyłożenie karty do czytnika już go przerastało.
Naciskał więc magiczny zielony guzik z uciekającym ludzikiem, który jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki odblokowywał wszystkie drzwi. W dodatku odblokowywał je nieodwracalnie, czyli do momentu przyjazdu administratora i boga od komputerów.
W tym wszystkim zrywanie Bogu ducha winnych ludzi noc w noc z łóżek jest chyba najmniej piekielne.
jeden taki
Ocena:
401
(529)
Komentarze