zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Początkiem czerwca zaczęto naprawę drogi głównej, która prowadzi z mojej miejscowości X do Y. Odcinek ok. 5km.
Wszystko ładnie, przeszło trzy tygodnie temu została już udostępniona kierowcom, lecz dopiero teraz panowie zaczęli malować na nowo pasy. I tu zaczyna się piekielność:
jadę sobie dzisiaj spokojnie moim jednośladowcem do Y, na moje szczęście stosując się do ograniczenia 40km/h, w innym wypadku spotkałabym się zbyt blisko z nadjeżdżającym (zdecydowanie za szybko) zza zakrętu "dostawczakiem". Dlaczego? Otóż pół lewego pasa jest wyłączone z użytku, bo panowie robotnicy coś tam jeszcze dłubią.
Akurat to niebezpieczny odcinek, z ostrym zakrętem i wzniesieniem.
Pierwsza piekielność jest taka, że może 0,01% kierowców stosuje się do znaku z ograniczeniem.
Druga- skoro połowa pasa jest zamknięta i to jeszcze w takim miejscu, to raczej powinna stać tam osoba, która kieruje ruchem. Tym bardziej, że co chwilę zdarzają się sytuacje typu: połową jednego pasa jedzie bus, z naprzeciwka jedzie inny pojazd i kto ma przejechać pierwszy? Zdarzają się kulturalni kierowcy, którzy przepuszczają, ale w większości jest to po prostu zwykłe przeciskanie się. W ciągu tego tygodnia, dokładnie na tym odcinku było kilka wypadków (na szczęście nie śmiertelnych).
Policja i służby drogowe same często tędy przejeżdżają, dużo osób zgłaszało to, a nic się nie dzieje, nikt nic nie robi.
Mnie zastanawia czy na prawdę musi dojść do jakiegoś poważniejszego wypadku, żeby ktokolwiek zareagował?
Wszystko ładnie, przeszło trzy tygodnie temu została już udostępniona kierowcom, lecz dopiero teraz panowie zaczęli malować na nowo pasy. I tu zaczyna się piekielność:
jadę sobie dzisiaj spokojnie moim jednośladowcem do Y, na moje szczęście stosując się do ograniczenia 40km/h, w innym wypadku spotkałabym się zbyt blisko z nadjeżdżającym (zdecydowanie za szybko) zza zakrętu "dostawczakiem". Dlaczego? Otóż pół lewego pasa jest wyłączone z użytku, bo panowie robotnicy coś tam jeszcze dłubią.
Akurat to niebezpieczny odcinek, z ostrym zakrętem i wzniesieniem.
Pierwsza piekielność jest taka, że może 0,01% kierowców stosuje się do znaku z ograniczeniem.
Druga- skoro połowa pasa jest zamknięta i to jeszcze w takim miejscu, to raczej powinna stać tam osoba, która kieruje ruchem. Tym bardziej, że co chwilę zdarzają się sytuacje typu: połową jednego pasa jedzie bus, z naprzeciwka jedzie inny pojazd i kto ma przejechać pierwszy? Zdarzają się kulturalni kierowcy, którzy przepuszczają, ale w większości jest to po prostu zwykłe przeciskanie się. W ciągu tego tygodnia, dokładnie na tym odcinku było kilka wypadków (na szczęście nie śmiertelnych).
Policja i służby drogowe same często tędy przejeżdżają, dużo osób zgłaszało to, a nic się nie dzieje, nikt nic nie robi.
Mnie zastanawia czy na prawdę musi dojść do jakiegoś poważniejszego wypadku, żeby ktokolwiek zareagował?
polskie drogi
Ocena:
6
(42)
Komentarze