Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62375

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sobota wieczór, centrum Warszawy.

Spaceruję jednym z popularniejszych deptaków stolicy. W pewnym momencie podchodzi do mnie starszy facet, ubrany skromnie, ale nie po dziadowsku. Kulturalnie zagaduje. Mówi, że nazywa się Edmund Zientara, był piłkarzem Legii, ale obecnie jest chory na serce i nie ma na lekarstwa, właśnie idzie do apteki, ale trochę mu do tych lekarstw brakuje.

Nigdy, ale to absolutnie nigdy nie daję pieniędzy żadnym żebrakom, pijaczkom czy ulicznym grajkom. Choćby nie wiem jak mnie prosili ani jakich cudów nie wyczyniali. Kiedyś czasami wrzuciłem złotówkę czy dwie, ale wkurzało mnie to, że po otrzymaniu pieniędzy nigdy nie dziękowali. Teraz ich po prostu nie zauważam.

Ale że prosi mnie piłkarz Legii? Tutaj mógłbym zrobić wyjątek. W czasach kiedy grał Edmund Zientara, piłkarzom nie płaciło się dużo. A problemy ze stawami, kręgosłupem czy sercem (i przy okazji pieniędzmi) to na stare lata bardzo częsty problem u byłych sportowców. Poza tym kiedyś kibicowałem temu klubowi przez prawie 15 lat. Chociaż kibicowałem to mało powiedziane. Ja tym żyłem. Wszystko co robiłem, było podporządkowane meczom. Do tego stopnia, że wyrzucili mnie z uczelni, bo zamiast przyjść na egzamin komisyjny pojechałem na mecz wyjazdowy, a szkołę średnią wybrałem sobie taką, żebym miał jak najbliżej na stadion. No i prawie każdy weekend "zawsze tam, gdzie nasza Legia gra...".

I mimo, że na mecze nie chodzę już od kilku lat, to sentyment pozostał. Dlaczego więc nie dałem pieniędzy temu człowiekowi? Bo na temat historii Legii wiem całkiem dużo. Na tyle dużo żeby wiedzieć, że Edmund Zientara - jedyny człowiek, który zdobył z tym klubem mistrzostwo Polski jako piłkarz i trener - nie żyje od kilku lat...

Warszawa

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 664 (734)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…