Scena: centrum miasta, godziny poranne.
Aktorzy: ja, wracająca z pracy i Pan Bezdomny - na oko ok. 30 lat, z koszmarnym kołtunem na głowie, ale poza tym dość świeży i raczej trzeźwy.
Pan Bezdomny przysiada się do mnie na ławkę, na przystanku.
(PB) - Mam zapytanie.
(J) - Hmm?
(PB) - Kupi mi pani coś do jedzenia w Wikingu?
Dla niewiedzących: Wiking - restauracja sieciowa z jedzeniem do skomponowania. By zjeść coś konkretniejszego trzeba mieć 20-25zł.
(J) - .... na Wikinga to mnie nie stać. Mogę panu kupić coś w sklepie.
(PB) - A to nie chcę.
Odszedł. Mnie opadła szczęka.
Nowy, ekskluzywny typ bezdomnych?
Aktorzy: ja, wracająca z pracy i Pan Bezdomny - na oko ok. 30 lat, z koszmarnym kołtunem na głowie, ale poza tym dość świeży i raczej trzeźwy.
Pan Bezdomny przysiada się do mnie na ławkę, na przystanku.
(PB) - Mam zapytanie.
(J) - Hmm?
(PB) - Kupi mi pani coś do jedzenia w Wikingu?
Dla niewiedzących: Wiking - restauracja sieciowa z jedzeniem do skomponowania. By zjeść coś konkretniejszego trzeba mieć 20-25zł.
(J) - .... na Wikinga to mnie nie stać. Mogę panu kupić coś w sklepie.
(PB) - A to nie chcę.
Odszedł. Mnie opadła szczęka.
Nowy, ekskluzywny typ bezdomnych?
centrum
Ocena:
547
(643)
Komentarze