Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62537

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia bankowa.

Mama otworzyła kiedyś lokatę, do której był rachunek. Warunek był taki, że żeby założyć i z tej lokaty dostać procent to trzeba ten rachunek utrzymywać 2 lata (wpłacać pewną kwotę).
2 lata minęły, mama idzie osobiście zamknąć rachunek bo nie jest jej potrzebny. Niby proste, nie?

Podejście pierwsze.

Mama przychodzi, wykłada swoją sprawę pracownikowi bankowemu, okazuje się, że nie można zamknąć, bo jest środek miesiąca i trzeba dotrwać do końca, bo inaczej się coś tam straci. Wydało się to mamie dziwne no ale ok, może i racja, poczekamy.

Podejście drugie.

Po miesiącu mama [M] przychodzi. Tym razem pracowniczce [P] banku wyjaśnia o co chodzi. Wywiązał się taki oto dialog:

[P]: A ma pani ze sobą umowę?
[M]: Umowę? Przecież pani ma wszystkie dane.
[P]: Nie, nie mam, nic nie widzę w systemie. Proszę przyjść z umową.
[M]: Ale przecież państwo macie własną wersję tej umowy, poza tym jak byłam poprzednio to powiedziano mi, że będzie potrzebny tylko dowód.
[P]: Proszę panią, my nie trzymamy tutaj umów, my nie mamy takich wielkich szaf! A ten kto udzielił pani takiej informacji się nie znał! Proszę przyjść z umową.

Na argument o szafach mama nie znalazła odpowiedzi, natomiast była już zbyt zdenerwowana tym, że prosta czynność zamknięcia konta okazała się na tyle skomplikowana, że nie da się załatwić za JEDNYM podejściem.

Podejście trzecie.

Na drugi dzień mama wzięła ze sobą już i dowód i umowę i wszelkie dokumenty jakie miała związane z tym bankiem - żeby nie było. Na dodatek poszła do innego oddziału.
I tutaj następuje wielki szok i niedowierzanie - da się, bez tych wszystkich świstków, sam dowód wystarczył. I pan obsługujący też zdziwienie, że jakie umowy, nic nie potrzeba takiego i skąd ten pomysł. Zatem mama opowiedziała wcześniejsze przeprawy. Pan pokiwał głową, nie śmiał już nawet proponować innych produktów bankowych.

Epilog.

Jakieś 20 minut po wyjściu z banku mama ma telefon, dzwoni menedżer oddziału z podejścia trzeciego. Pyta o kobietę, mama mówi, menedżer na to tylko "aha, to już wiem która" i mamę przeprosił i powiedział, że się sprawą zajmie.

Okazuje się, że pani od za małych szaf chyba miała więcej genialnych pomysłów jak siłą zatrzymać klienta.

bank

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 324 (378)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…