zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Raz, kiedyś (wpis się zdarza)
Kilka dobrych lat temu to mój rozsądny i kulturalny (T)ata okazał się piekielny.
Szliśmy we dwójkę ulicą Piotrkowską w Łodzi. Był to czas "inwazji" pseudocyganów - żebraków. Do ojczulka przypadła śniada (K)obieta w średnim wieku i skamle:
(K) Panie, trochę piniążków drobnych, daj, daj!
(T) Nie, dziękuję, już mam.
Może się to wydawać nawet bardziej chamskie niŻ piekielne, ale pseudocyganie byli w tamtym czasie istną plagą, zwłaszcza w centrum miasta. Przejście dwóch przecznic bez oganiania się od chorych/biednych/bezdomnych/samotnych matek/sierot itp. było niemożliwe.
Kilka dobrych lat temu to mój rozsądny i kulturalny (T)ata okazał się piekielny.
Szliśmy we dwójkę ulicą Piotrkowską w Łodzi. Był to czas "inwazji" pseudocyganów - żebraków. Do ojczulka przypadła śniada (K)obieta w średnim wieku i skamle:
(K) Panie, trochę piniążków drobnych, daj, daj!
(T) Nie, dziękuję, już mam.
Może się to wydawać nawet bardziej chamskie niŻ piekielne, ale pseudocyganie byli w tamtym czasie istną plagą, zwłaszcza w centrum miasta. Przejście dwóch przecznic bez oganiania się od chorych/biednych/bezdomnych/samotnych matek/sierot itp. było niemożliwe.
UĆ?
Ocena:
-9
(23)
Komentarze