Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63125

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pojawiły mi się zmiany skórne na szyi, dostałam od lekarza receptę, a na niej 3 pozycje - czyli wizyta w aptece.

Ja: Dzień dobry, chciałabym wykupić leki z recepty (podaję kartkę farmaceutce)
Farmaceutka: A lek X to ma być w kremie, tak?
J: Tak, w kremie. Tak jak napisane na recepcie.
F: Aha, bo my nie mamy, to co zrobić?

Nie wiedziałam co odpowiedzieć i chyba mój wyraz twarzy (zdezorientowanie) podsunął farmaceutce pomysł.

F: Zadzwonię do hurtowni i się dowiem czy mają, a jeśli tak, to zamówię i jutro od 10 będzie u nas do odebrania.
J: To super, bardzo dziękuję.

Farmaceutka ogląda receptę i mówi:

F: Ale nie ma Pani pieczątki przychodni, to ja z refundacją nie mogę wydać, musi Pani zapłacić 100%.
Dodam, że 2 leki były refundowane, jeden ok. 33% odpłatności, drugi chyba 50%, trzeci pełnopłatny.
J: A nie może mi Pani oddać recepty? Jeszcze dziś pójdę do przychodni i poproszę o pieczątkę i na jutro będę miała leki z refundacją.
F: Ale ja nie mogę oddać, bo skoro mam zamówić lek to muszę mieć podkładkę-receptę. Inaczej ja zamówię lek, Pani nie przyjdzie bo kupi u konkurencji i będę stratna.
J: (pełne zdziwienia bo o takich zasadach pierwszy raz słyszę) Ale ja będę stratna jakieś 40 zł jeśli mi Pani nie wyda recepty. Naprawdę wrócę jutro rano i kupię te leki.
F: To niech Pani idzie po drugą receptę!

No jasne, w sezonie przeziębień i gryp chce mi się czekać w kolejce po raz drugi po receptę na to samo... Poza tym - lekarz weźmie mnie za wyłudzaczkę recept albo odpłatności za nie.

J: Ale ja nie mam czasu na stanie w kolejce, pieczątkę załatwię bez kolejki, w minutę. Proszę mi oddać receptę.
F: Czy Pani nie rozumie? Nie oddam, bo inaczej nie zamówię. Nie mogę apteki narazić na stratę, zamówię dla Pani lek i Pani nie odbierze!
J: Proszę Pani, odbiorę, mieszkam 300 m dalej, to jest jedyna apteka w okolicy (obok pracy nie mam apteki, stąd ta osiedlowa była mi najbardziej po drodze, a i do pracy chodzę 3 dni w tygodniu, więc nie bardzo mi się chce jechać bliżej centrum i szukać innej apteki).
F: Albo nowa recepta, albo 100% odpłatności, inaczej nie wydam leku!

Szybko przemyślałam, że następnego dnia rano może trafię na inną farmaceutkę i wezmę tę receptę, szybko pójdę po pieczątkę do przychodni, a lek kupię wracając, już z odpłatnością.

J: Jutro przyjdę z nową receptą, do widzenia.

Następnego dnia.

Wchodzę do apteki, wyłuszczam sprawę innej farmaceutce, o dziwo bez problemu daje mi receptę i idę do przychodni. W chwile później mam już receptę opieczątkowaną i wracam do apteki.

J: Już wszystko mam, poproszę wszystkie pozycje.
Farmaceutka nr 2: Przykro mi, nie mam leku X, mamy tylko w tabletkach.
J: Ale wczoraj inna farmaceutka powiedziała, że zamówi i dziś będzie maść.
F2: Proszę poczekać, sprawdzę na zamówieniu. (po chwili) Niestety, nie zamówił tego nikt, ale mogę to zrobić teraz, tylko druga dostawa będzie po między 16.00 a 16:30.
J: Dobrze, to proszę zamówić, przyjdę po 16-tej.

Wkurzona byłam, bo szyja spuchnięta, bolała, wyskoczyły jakieś dziwne krosty... Ale poczekam kilka godzin.

Po 19-tej wracałam z zajęć tanecznych

J: Dobry wieczór, przyszłam po ten zamówiony lek.
F(ta z poprzedniego dnia): O, dobry wieczór. A wie Pani co... przyszedł lek w popołudniowej dostawie, ale sprzedałam go niedawno bo myślałam, że Pani nie przyjdzie. To na jutro na 10.00 będzie. Zamówić?

Miałam ochotę krzyknąć z bezsilności. A było trzeba od razu pojechać do innej apteki...

apteka

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 712 (806)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…