Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63211

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój tata prowadzi małą firemkę nazwijmy ją produkcyjno - usługową. Zajmuje się wykonywaniem plandek na samochody, zadaszeń, namiotów i wszystkiego co da się zrobić z materiału plandekowego. Kokosów z tego nie ma, ale zarobek jakiś tam jest.Jako dziecko lubiłam w wakacje wybierać się z nim do pracy i bawić się w sekretarkę w biurze (układałam dokumenty, robiłam wszystkim kawę - nawet gdy jej nie chcieli :), no mniejsza o to).

Pewnego dnia przyszedł facet, normalnie ubrany (bez żadnej koloratki ani niczego) i mówi, że jest księdzem z jakiejś tam pobliskiej parafii, w której rozpoczyna się budowa kościoła i on by chciał na lato taki namiot ze stelażem (jakiś taki chyba "kościół polowy") żeby mógł tam odprawiać msze zanim stanie budynek. Ok. Tata usiadł z nim do komputera, facet podał wymiary i preferowany kolor, tato zrobił projekt. Księżulo zadowolony, pyta na kiedy będzie wykonany. Tata jeszcze w międzyczasie policzył koszty owego namiociku i mówi, że czas wykonania to ileś tam dni, a koszt to około 5 tysięcy PLN. Księżulo wielkie oczy i mówi, że chyba się nie zrozumieliśmy, bo on jest KSIĘDZEM, a to ma być darowizna dla parafii i wiernych.

Oczywiście mój tata lekko wyśmiał tego pana i księżulo poszedł pewnie szukać innego dobroczyńcy. Może i nie jest to jakaś super piekielna historia, ale według mnie pokazuje, jak kler uważa, że wszystko im się należy (o ile to był prawdziwy ksiądz, bo pewności takiej do dziś nie mamy).

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 589 (761)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…