Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#63236

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Gdy uczyłem się czytać, mama do ćwiczeń dawała mi Pismo Święte (nie jest fanatyczką, tak jakoś wyszło). Teraz jako dorosły człowiek trochę z tego pamiętam, a że mam specyficzne poczucie humoru... czasami to wykorzystuje i jestem "piekielny". Czasami w pracy mam mało klientów i z nudów jak trafi mi się jakiś gadatliwy to nie przeganiam go tylko wysłuchuje lub po prostu rozmawiam.

Wchodzi ONA, kobieta ok 60, w charakterystycznym berecie i typowym płaszczu z klasycznym telefonem w dłoni (klawiszowym)

K: Dzień dobry, proszę pana. Niech mi pan pomoże się tego paskudztwa pozbyć.
Ja: ... Dzień dobry... ale jakiego paskudztwa?
K: Tych gier z mojego telefonu, w nich jest zło! To jest szatan. Wgrywają takie gry człowiekowi do telefonu aby go otumaniły i ściągnęły na złą drogę. Potem moja dusza do piekła pójdzie. Ja nie chcę mieć piekielnych wynalazków przy sobie.

(gier fabrycznie wgranych w stare modele telefonów nie da się usunąć, przynajmniej ja nie wiem jak)

Ja: Niestety tych gier nie można usunąć.
K: Ale jak to tak? Niech pan coś poradzi...
Ja: Wie pani, jesteśmy sami więc mogę pani to wytłumaczyć jak to jest naprawdę.
(Kobieta słucha z wyraźnym zaciekawieniem.)
Ja: ( mniej więcej takimi słowami) Wszystko ma swój cel, a Bóg ma w tym swój plan. Widzi pani, czytając Pismo Święte możemy dojść do wniosku, że życie ludzkie na ziemi jest jakby egzaminem, czy zasługujemy na piekło czy też zbawienie i życie wieczne w raju.
K: Zgadza się.
Ja: Więc jak Bóg ma nas sprawdzić? W założeniu Bóg pozwala szatanowi nas kusić, tak jak Jezus był kuszony na pustyni i my tak jak Jezus musimy się temu kuszeniu przeciwstawić. Jednak nie możemy od niego uciekać i udawać, że go nie ma. Musimy żyć obok takich rzeczy i się im nie poddawać. Tym właśnie zasługujemy na raj. Powinna być pani z siebie dumna, że jest pani wzorową katoliczką z silną wolą.
K: czy jest pan biblistą?
Ja: Czytam biblie...
K: Ano ma pan racje. Bardzo panu dziękuję. W takim razie zostawię to tak jak jest i nie będę używać. Czy pan jutro też pracuje?
Ja: eee... tak, pracuje...
K: to ja przyjdę z koleżankami. Jak im o panu opowiem to pewnie będą chciały z panem porozmawiać.

Na szczęście wszedł następny klient, rozmowa się urwała i klienta wyszła. Ze strachu nie przyszedłem na drugi dzień do pracy (co innego jedna dyskusja a co innego przyjmowanie pielgrzymek) i zacząłem uważać na swoją piekielność, aby nie obróciła się przeciwko mnie.

usługi

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 287 (499)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…