Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63357

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o chamstwie i braku elementarnych zasad kultury.

Na stacji paliw na której pracuję klienci po przekroczeniu progu chyba zapominają, że pracownicy stacji to również ludzie i stosowanie podstaw kulturalnego zachowania zupełnie nie jest konieczne. Chodzi mi tutaj głównie o zwrot "Dzień dobry/dobry wieczór"

Bardzo skutecznie psuje humor i pozytywne nastawienie do pracy sytuacja, gdy 30 raz z rzędu moje "Dzień dobry" przerywa: "czwórka!", "papierosy!", oraz najczęstsze "HODOGA" (sic!):

Podchodzi tai klient (kl) do kasy:
(ja) - Dzie..
(kl) - HODOGA!
(ja) - ...ń dobry.

Zdarza się nawet, że klient zauważa, że swoim żądaniem (inaczej tego nazwać nie można) przerywa mi przywitanie. Wówczas urywa słowo i zanim jeszcze skończę zwrot, żąda bardziej dobitnie:

(kl) - Z dwój... DWÓJKA!

Jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że ktoś ma mało czasu, gdzieś się śpieszy. OK. Ale 99% tych osób wcale się nie spieszy. Do kasy idzie powoli, przy kasie ogląda spokojnie towar i bez pośpiechu wykonuje wszystkie czynności.

Powyższe dotyczy około 60% klientów, którzy przybywają na naszą stację. O dziwo gdy zdarza mi się dorywczo pracować na innych stacjach naszej sieci, takie zachowanie stanowi margines.

Jeszcze ciekawsze są sytuacje, gdy akurat chodzę po sali sprzedaży (np. dokładam towar) i wchodzi do nas klient. Kulturalnie nawiązuję kontakt wzrokowy, uśmiecham się z uprzejmym "Dzień dobry", a klient co? Zatrzymuje na mnie swój wzrok na sekundę i bez słowa idzie dalej. Zwykła uprzejmość chyba niektórych boli.

Druga kwestia to totalne "wdupiemanie" tego co aktualnie pracownik robi. Czyli nie interesuje mnie wszystko dookoła i masz mnie tu natychmiast obsłużyć. Zwłaszcza gdy jest kolejka.
Nie jest rzadkim przypadkiem, gdy od kasy odchodzi klient, który za zakupy zapłacił drobnymi pieniędzmi a następny zamiast normalnie poczekać, aż zbiorę z lady 1,5kg bilonu (z pominięciem segregowania przy wrzucaniu do kasetki, żeby było szybciej), rzuca w leżące jeszcze na ladzie pieniądze swoją zapłatę i kartę na punkty i to nie obok, tylko na leżące jeszcze pieniądze. Do tego niezmiernie się dziwi, że proszę go aby poczekał aż wrzucę wszystko z lady do szuflady. Często zanim jeszcze to zrobię słyszę wyrecytowane na jednym wdechu: z czwórki LM lajty hot-doga i coś do picia ile to będzie? A! I jeszcze te gumy ILE PŁACĘ?! (Celowy brak przecinków, żeby uzmysłowić, że brzmi to jak seria z karabinu).

Powtarzam, że rozumiem sytuację gdy ktoś naprawdę się śpieszy, lecz jak taki "poganiacz" po odebraniu zamówienia spokojnie jeszcze przez kilka minut chodzi sobie po sali i ma czas, żeby wygadać się z kolegą, to nóż w kieszeni się otwiera.

Kolejna sprawa to rozmowa przez telefon. Lubicie sytuacje, gdy ktoś rozmawia z Wami i jednocześnie z kimś przez telefon? Jak tak, to zapraszam za którąś z naszych kas. Obsługa co najmniej 20 osób dziennie wygląda tak:
Do kasy podchodzi klient (kl) rozmawiający przez telefon:

(kl): - (bla)(bla)(bla) Z dwójki i Marlboro lajty (bla)(bla)
(ja): - 64 złote i 70 groszy poproszę
Klient w tym momencie jedną ręką trzyma telefon przez który bez przerwy opowiada co tam u cioci Hani słychać, a drugą powoli wyciąga portfel, kładzie na ladę i coś w nim szuka
(kl) - (bla)(bla) poczekaj. Ile tam było?
(ja): - 64 złote i 70 groszy
(kl) - Kartą zapłacę! (bla)(bla)(bla)

Kasuję płatność. Dziękuję i chcę przejść do obsługi kolejnego klienta w kolejce ale nie mogę, bo poprzedni dalej stoi i papla mi przed kasą. Gaduła widzi, że chcę coś powiedzieć do następnego klienta i nadal stoi przy kasie odsuwając w bok o 20cm nie przerywając rozmowy. Gdy następna osoba już położy pieniądze na ladzie, gaduła przypomina sobie jeszcze, że ma kartę na punkty i oczywiście nie przerywając rozmowy rzuca na nie swoją kartę.

Takich sytuacji codziennie jest wiele. Zdarza się, że klient-gaduła nie kontynuuje rozmowy, która zaczęła się zanim podszedł do kasy, tylko wybiera numer i rozpoczyna rozmowę w trakcie obsługi.

Jeszcze o bezmyślnym "wdupiemaniu" czasu swojego, obsługi i klientów dookoła. Mam tutaj na myśli sytuacje, gdy tworzy się długa kolejka a w kolejce stoi delikwent, który ciągle się wierci, rozgląda i mamrocze pod nosem jak to powoli idzie, co tak długo, itp. Gdy przychodzi czas na jego obsługę prosi o np. papierosy i jakiś napój po czym odchodzi od kasy przy której leży paczka papierosów i podchodzi do półki przy której stał w kolejce przez 5 minut i zaczyna sobie na spokojnie wybierać czego by się tutaj napić... Dopiero jak słyszy, że następny klient krzyczy do mnie "panie kasuj mnie pan, bo nie mam czasu", chwyta napój i podbiega do kasy.

Ale w takich sytuacjach reszta osób z kolejki nie ma pretensji do ludzi, którzy przez swoją bezmyślność przedłużają czas obsługi, tylko do pracowników stacji, bo kasują za wolno i gadają za dużo.

Stacja paliw

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 302 (464)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…