Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#63416

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W sobotę miałam niemiłą przygodę w kwiaciarni.

Zaczęło się w czwartek, kiedy poszłam tam, aby zamówić bukiet kwiatów. Ustaliłam jakie to mają być kwiaty, jak duży bukiet i inne szczegóły, po czym powiedziałam, że przyjdę po bukiecik w sobotę o dziewiątej, ponieważ o dziesiątej wyjeżdżam.
Pani wszystko zapisała, potwierdziła, zapewniła, że otwierają od siódmej, więc spokojnie mogę przyjść, dziękuję, do widzenia.
W piątek znów poszłam wypytać czy pamiętają, oczywiście tak.
Ale gdyby wszystko było ok, to nie pisałabym tutaj.

W sobotę, o dziewiątej idę po bukiet. W kwiaciarni inna pani niż przy zamawianiu (B).

(Ja): - Dzień dobry, moje nazwisko migdek, zamówiłam w czwartek kwiaty na dziś rano.
(B): - Dzień dobry, chwila, ja tu nic nie mam.
(Ja): - Niech pani lepiej zobaczy, może z tyłu są...
(B): - (Idzie sprawdzić, szuka, wraca...) Nie, nie mam takiego nazwiska.
(Ja): - (Pomyślałam, może ja, gapa, zapisałam na nazwisko chłopaka?) A jest nazwisko chlopakowski?
(B): - Nie...

Jeszcze zadzwoniła do pierwszej pani, która potwierdziła, że nie ma takiego zamówienia...

I tak oto po kilku jeszcze wymianach zdań, wypowiedzeniu się o nieprofesjonalności kwiaciarni, burknięciu na mnie abym nie marudziła, zostałam bez bukietu na wesele...

Po drodze kupiłam butelkę dobrego whisky i pojechałam, bo co miałam zrobić? Czekał mnie jeszcze fryzjer, zabieranie rodziny i 3-godzinna jazda.
Jak ludzie potrafią zepsuć humor...

kwiaciarnie

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 106 (242)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…