Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63474

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Nyorda przypomniała mi ciekawą sytuację z czasów, gdy pracowałam jeszcze w restauracji. Może nie jakaś strasznie piekielna, ale jednak.
Historia trochę ku przestrodze, pokazująca jak łatwo można się zbłaźnić oceniając kogoś po pozorach.

Przez okres około roku przychodził do nas na obiad bardzo przystojny piekielny klient, o dość nietypowej urodzie.
Był Murzynem, przy czym miał bardzo jasne oczy (raczej niecodzienny widok przy tak ciemnym kolorze skóry), a na głowie szopę mocno kręconych, jasnobrązowych włosów. Zawsze kulturalny, miły i zabawny. Ot, typowy bajerant świadomy swojego wyglądu (czy raczej jego "inności", powiedzmy). I co ważne dla historii - komunikujący się z nami czystą angielszczyzną. Przez telefon zaś zdarzało mu się rozmawiać w języku francuskim.

Z reguły zmiana wypadała mi tak, że byłam zawsze z tą samą koleżanką, Polką, z którą w międzyczasie się zaprzyjaźniałyśmy i jak to młode siksy na widok takiego egzotycznego zjawiska zaczynały się ploteczki, śmichy-chichy i takie tam babskie "obgadywanki", z którymi jakoś specjalnie się nie ukrywałyśmy przekonane o afrykańskim, czy innym egzotycznym pochodzeniu naszego stałego klienta. Na marginesie dodam, że klient od początku wiedział, że jesteśmy Polkami.

Pewnego dnia nasze ciacho przyszło się pożegnać (chłopak skończył studia i wyjeżdżał z Anglii).
Wyobraźcie sobie nasze zdumienie, gdy tym razem zaczął z nami konwersować używając czystej, nie zmąconej żadnym obcym akcentem... polszczyzny! Widząc nasze mocne zmieszanie przeprosił niezwłocznie, że nie przyznał się do bycia Polakiem, ale zawsze gdy przychodził był bardzo ciekawy co też dzisiaj ciekawego usłyszy na swój temat od dwóch niczego nieświadomych rodaczek :)

Na zakończenie jako ciekawostkę dodam, że chłopak urodził się w Kołobrzegu, jego mama jest Polką, blondynką o jasnej oprawie oczu i karnacji, a tata Nigeryjczykiem urodzonym we Francji.

Ps. Dla tych, którzy nie widzą tu żadnej piekielności (postanowiłam wtrącić słówko po przeczytaniu kilku komentarzy)
Postawcie się w podobnej sytuacji: Dwoicie się i troicie łamiąc po drodze język (wówczas nie władałyśmy angielskim zbyt swobodnie), po czym ktoś po roku znajomości mówi Wam, że zna polski, ale nie chciał się tym chwalić, bo dzięki temu miał z nas niezły ubaw.

zagranica

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 369 (625)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…