Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#63483

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzisiaj o mojej przygodzie z urzędem pracy.

1 września pojechałam do Urzędu pracy aby się zarejestrować. Trochę się zdziwiłam bo z opowiadań słyszałam że tam ogromne kolejki.. Wchodzę a tan pusto. Mimo tego, że przede mną było 0 osób musiałam poczekać 15 minut aż mnie zawołają. No tak kawkę trzeba było wypić (wskazywało na to puste filiżanki). Załatwienie wszystkich formalności trwało jakieś 20 minut po czym okazało się, że nie mogę zostać zarejestrowana bo nie mam wszystkich dokumentów (chodziło o książeczkę sanepidowską, dodam tutaj, że na stronie Internetowej nie było żadnej informacji o tym, żeby wziąć ze sobą tę książeczkę gdy ktoś ją posiada). Jako że nie dostarczyłam wszystkich dokumentów, nie zostałam zarejestrowana i nie zostałam ubezpieczona. Termin dowiezienia brakujących dokumentów został wyznaczony na... 22 września.

22 wrzesień. Dowiozłam wszystkie dokumenty i zostałam zarejestrowana. Myślałam że od razu odbędzie się spotkanie z doradcą i określenie mojego "profilu". O ja naiwna. Spotkanie doradcze zostało wyznaczone na.... 17 listopada.

17 listopada został wyznaczony mój profil. Właściwie nie wiem co on dokładnie ma na celu ale co tam niech będzie. Pannalawendowa została zaliczona do kategorii pierwszej czyli takiej gdzie do 180 dni powinna znaleźć pracę. Jeśli to nie nastąpi trzeba będzie drugi raz wyznaczyć profil. Tylko ja się zastanawiam dlaczego podczas wyznaczania tego profilu nie są brane pod uwagę również oferty pracy odpowiadające danej osobie. No ale co tam. Co do ofert to pani urzędniczka zaproponowała mi aż 2. DWIE! A właściwie to żadnej bo w żadne miejsce mnie nie skierowała. Następna wizyta? 28 styczeń.
Na moje pytanie "a co mam robić do tego czasu" usłyszałam odpowiedź "Szukać pracy na własną rękę". Wiem, że moje wyobrażenie na temat urzędów pracy jest trochę przestarzałe ale bez przesady.

Na tym mogłabym zakończyć swoją historię (dla Was drodzy czytelnicy pewnie w ogóle nie piekielną). Ale, ale..

W tym samym biurze, przy biurku obok odbywała się druga rozmowa. Kobietka, która szukała pracy również miała wyznaczony profil pierwszy. Pani urzędniczka skakała przy niej i skakała aż się zastanawiałam kiedy sobie nogi w tych szpilkach połamie. A tu propozycja stażu a tu jakiś kurs podnoszący kwalifikacje. No tak.. Kobietka posiadała zasiłek którego ja nie mam. Więc wszystko jasne. Ona "zabiera" im kasę więc trzeba się jej pozbyć znajdując jej pracę. A mnie można olać bo przecież ja nie mam nic. Gdyby nie to że urząd pracy zapewnia mi ubezpieczenie to na pewno bym się tam nie rejestrowała.

urząd pracy

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 78 (230)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…